Tragedia na Podlasiu! Dołożyła do pieca i zginęła

2016-01-22 3:00

Chciała tylko wykąpać mamę. Jak wiele razy wcześniej rozpaliła w piecu centralnego ogrzewania. Ale tym razem coś poszło nie tak - z pieca kapała woda. Zadzwoniła do męża. - Niczego nie ruszaj, poczekaj aż przyjadę - usłyszała w słuchawce. Kilka sekund później potężna eksplozja wstrząsnęła Konopczynem (woj. podlaskie), a Bożena Kalinowska (+51 l.) zginęła przysypana gruzem zniszczonego wybuchem domu.

To miał być dzień jak każdy inny. Pani Bożena opiekowała się swoją matką Danutą (71 l.). Staruszka cierpi na miażdżycę mózgu i miewa swoje zachcianki, które kochająca córka starała się spełniać z pełnym oddaniem. Jednym z kaprysów schorowanej kobiety było to, aby myć się w wannie we własnym starym domu w pobliskiej wsi Konopczyn. Pani Bożena nie potrafiła odmówić matce i trzy razy w tygodniu zawoziła ją do rodzinnego domu, rozpalała w piecu i szykowała kąpiel. Tak też było i teraz. 71-latka czekała w pokoju, a jej córka roznieciła ogień w piecu.

- I właśnie wtedy do mnie zadzwoniła, że z pieca kapie woda - opowiada jej mąż Stanisław (51 l.). - Poprosiłem, by niczego nie ruszała. Odpowiedziała, że tylko podstawi wiaderko, aby woda nie zalała podłogi...

To były ostatnie słowa żony jakie usłyszał. Kilka minut później odebrał kolejny telefon. Głos w słuchawce poinformował go, że potężna eksplozja rozerwała kocioł pieca, zniszczyła dom, a jego żona została przysypana gruzem. Serce zamarło mu w piersi. Gdy dotarł na miejsce, wezwani przez sąsiadów ratownicy reanimowali Bożenę w karetce. Ukochana żona, z która przeżył 26 lat, gasła na jego oczach. Modlił się o cud. Niestety, urazy były zbyt poważne...

Wstępnie ustalono, że przyczyną wybuchu było zamarznięcie wody w piecu, a rozpalenie w nim ognia spowodowało gwałtowny wzrost temperatury i ciśnienia, a w konsekwencji eksplozję.

Zobacz: Tragedia w ośrodku dla bezdomnych. Nie żyje 74-letni mężczyzna

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki