Kierowcy BMW zapewne zabrakło wyobraźni, gdy wczoraj na poboczu ul. Mrówczej zatrzymał auto i bez ustawienia trójkąta ostrzegawczego zaczął grzebać pod maską.
Chwilę później skręcający z ul. Zagajnikowej autobus linii 213 z impetem uderzył w BMW. Mężczyzna wleciał twarzą w samochodową maszynerię. Z obrażeniami twarzy wylądował w szpitalu. Oba auta są solidnie porozbijane. Jakim cudem autobus z tak dużą siłą huknął w stojący na poboczu samochód? - Najprawdopodobniej kierowca nie dostosował prędkości do warunków na drodze. Wyjaśni to postępowanie. Obaj kierowcy byli trzeźwi - mówi nam komisarz Andrzej Browarek z biura prasowego stołecznej policji. Pasażerowie autobusu nie ucierpieli w tym wypadku. Choć oczywiście mieli przymusową przesiadkę na pobliskim przystanku.