Nie ma ciał, jest drugi proces

2016-04-20 20:07

Skazano go na dożywocie, ale proces ruszył jeszcze raz! Prokurator znów oskarżał Mariusza B.(36 l.) o zamordowanie czterech osób, których ciał nie odnaleziono. Na ławę oskarżonych trafił także jego kuzyn, który pomagał zacierać ślady. Poprzednie wyroki zostały uchylone, bo oskarżonych na większości rozpraw reprezentował tylko jeden adwokat i nie mieli jak się bronić.

To była jedna z głośniejszych spraw ostatnich lat. Mariusz B. stanął przed sądem za zamordowanie czterech osób. Według prokuratury 36-latek w 2006 roku porwał Zbigniewa D.(40 l.), męża swojej kochanki oraz ich córkę Olę (18 l.). Oboje byli więzieni na działce w Pułtusku i tam uduszeni. Prawdopodobnie zrobił to z zazdrości o Magłorzatę D., która wciąż nie mogła dostać rozwodu i odzyskać połowy majątku.Rok później porwał i zamordował Henryka S.(56 l.). Przystojny mieszkaniec Żoliborza naraził się Mariuszowi B.,bo uczęszczał z jego ukochaną na kurs tańca towarzyskiego. Morderca próbował na tej śmierci zarobić i wysyłał do żony 56-latka wiadomości z groźbami i żądaniem okupu. W 2008 roku zabił po raz ostatni. Ofiarą był ksiądz Piotr Sz., który w młodości opiekował się Mariuszem B.,gdy nastolatek służył w parafii na Woli. Duchowny miał go również molestować. Drugi oskarżony w tej sprawie Krzysztof Rz.pomagał w zacieraniu śladów po pierwszych dwóch zabójstwach i wypłacać pieniądze z konta Henryka S. Ciał ofiar nie odnaleziono, a oskarżeni się nie przyznają. Ale bilingi telefonicznie, opinie biegłych i zeznania rodzin ofiar jednoznacznie wskazywały, to zrobił im krzywdę. W poszlakowym procesie Mariusz B.został skazany na dożywocie, a jego kuzyn na 9 lat odsiadki. Choć od pierwszej zbrodni minęło już 10 lat, proces trzeba powtórzyć. W poprzednim, który trwał dwa lata, oskarżeni mieli na większości rozpraw wspólnego obrońcę. Tym razem adwokaci stawili się w komplecie. I wszystko ruszyło od nowa..

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki