Ta zbrodnia wstrząsnęła trzy lata temu podwarszawską Zielonką. Był wrześniowy wieczór. Mariusz Dąbkowski odpoczywał z kolegą z pracy w parku Dębinka po wycieczce rowerowej. Nagle napadło na nich czterech młodych mężczyzn. Zwyrodnialcy bili, kopali, zadawali ciosy butelkami po piwie. Prokuratura jest przekonana, że to Łukasz Ch. wyciągnął z kieszeni nóż i kilka razy dźgnął Mariusza. Mężczyzna zmarł na drugi dzień w szpitalu. Po wszystkim bandyci zamówili taksówkę i wrócili nią do Ząbek, gdzie mieszkają. Przez kilka miesięcy szukała ich policja, która w końcu ich dopadła. W piątek usłyszeli wyrok.
ZOBACZ TEŻ: Warszawa. Awanturnik groził kobiecie, że ją spali
Sąd nie miał wątpliwości, że zasługują na surową karę. Łukasz Ch. w więzieniu spędzi 25 lat. - Oskarżony mimo młodego wieku jest kompletnie zdegenerowany i niebezpieczny. Trzeba go izolować od ludzi na ulicach - argumentował sędzia Adam Radziszewski. Bandyta, na którym wyrok nie zrobił żadnego wrażenia, już wcześniej siedział za kratkami za rozboje. Tuż przed napadem w Zielonce zaatakował siekierą mężczyznę na Bródnie. Ukradł mu wart 3 tys. zł złoty łańcuszek. Wspólnicy bandyty Artur F., Damian K. i Artur M. zostali skazani na ponad 2 lata za kratami. Wyrok
więzienia, choć w zawieszeniu, za utrudnianie śledztwa usłyszały też Agnieszka A. (40 l.) i jej córka Marta A. (20 l.). Kobiety ukrywały w swoim mieszkaniu Łukasza Ch., choć wiedziały, że jest poszukiwany za zabójstwo rowerzysty w Zielonce i napad na Bródnie. Wyrok nie jest prawomocny.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail