To miał być romantyczny wieczór. Spotkanie pod słynnym Waterloo Station w Londynie nie wróżyło niczego złego. Randka wygrana w programie "Let's Date", który łączy atrakcyjnych ludzi w pary, zakończyła się jednak tragicznie dla młodej kobiety. Po kilku lampkach wina w jednym z londyńskich barów, mężczyzna stwierdził, że uciekł mu ostatni pociąg. Kobieta więc zaprosiła Adama do swojego domu. Tam wypili kolejną butelkę wina. Procenty najwyraźniej dały się we znaki, ponieważ kobieta pozwoliła mężczyźnie rozpiąć biustonosz, aby ten wysmarował ją olejkiem. Powtarzała jednocześnie, że do niczego nie dojdzie, ponieważ nie jest dziewczyną , która pozwoliłaby sobie na seks na pierwszej randce - czytamy na mirror.co.uk. Nie wpadła jednak na to, że pożądanie Adama wzrośnie do tego stopnia, że będzie chciał za wszelką cenę zakończyć randkę seksem.
- Przebrałam się w pidżamę, a on wszedł do łóżka całkiem nagi. Zaczął mnie całować po szyi. Poczułam strach, kiedy złapał mnie za nią dłonią. Rozebrał mnie i wszedł na mnie. Krzyczałam "nie", ale Adam myślał, że to żart. Nie chciał słuchać - tłumaczy kobieta policji. Współlokatorka, która usłyszała krzyki z drugiego pokoju, zadzwoniła na policję. Mężczyzna próbował uciec przez okno, ale policji udało się go złapać - czytamy na mirror.co.uk. Jak wyjaśniał policji, nie czuje się winny, bo kobieta sama miała ochotę na seks.