ALARM dla DZIAŁKOWCÓW. ODBIORĄ działkowcom OGRÓDKI

2012-06-20 9:41

Kwiaty, grządki i altanki. Znajdujące się na obrzeżach lub centrach miast ogrody działkowe są oazą spokoju i odpoczynku dla milionów Polaków. Jednak ogrodowa sielanka może się skończyć. Już w przyszłym tygodniu Trybunał Konstytucyjny będzie rozpatrywać zgodność ustawy o Rodzinnych Ogrodach Działkowych z konstytucją. I jeśli zakwestionuje jej zapisy, będzie to początek końca działek!

Przepisy zawarte w ustawie o ROD już od momentu przyjęcia budziły wiele kontrowersji. Dlatego z wnioskiem o jej całkowite uchylenie w 2010 roku wystąpił prezes Sądu Najwyższego. Jego zdaniem przyjęta ustawa łamie zapisy konstytucji, ponieważ przynależność wszystkich działkowców do Polskiego Związku Działkowców jest obowiązkowa, a organizacja posiada wyłączność na przydzielanie działek.

Związek twierdzi, że uchylenie ustawy lub niektórych z jej zapisów doprowadzi do stopniowej likwidacji ogródków działkowych.

- Stworzone przez nas ogrody powstawały m.in. na nieużytkach i wysypiskach śmieci. Teraz, po latach, tereny te znalazły się w obrębie miast. I choć stanowią ich zielone płuca, są też łakomym kąskiem pod inwestycje - mówi w rozmowie z "Super Expressem" prezes PZD Eugeniusz Kondracki.

I jak wyjaśnia, jeśli ustawa lub jej zapisy zostaną zakwestionowane, działkowcom grozi obciążenie ogromnymi kosztami.

Ustawa o ROD gwarantuje im nieodpłatne prawo użytkowania terenów ogrodu i zwolnienie z podatków. Ale jeśli ten przepis przestanie obowiązywać, każdy posiadacz działki będzie musiał odprowadzić podatek gruntowy oraz opłatę za altanę, która może wynosić kilkaset złotych rocznie.

Dodatkowym i dużo większym zmartwieniem będzie danina dla gminy za użytkowanie działki. Jej wysokość będzie zależeć od miejsca, w którym się ona znajduje. Najatrakcyjniejsze działki, czyli te w centrach miast, mogą być obciążone opłatą w wysokości nawet 20 tys. zł rocznie!

Biorąc pod uwagę, że według statystyk prawie 60 proc. działkowców to emeryci, renciści i bezrobotni, mało kogo będzie stać na uiszczanie takich opłat. A ich prywatne oazy w środku miast zostaną zalane betonem i zamienione w centra handlowe lub osiedla dla bogaczy.

Eugeniusz Kondracki, prezes Polskiego Związku Działkowców:

- Stworzone przez nas ogrody powstawały m. in na nieużytkach i wysypiskach śmieci. Teraz, po latach, tereny te znalazły się w obrębie miast. I choć stanowią ich zielone płuca, są też łakomym kąskiem pod inwestycje. Zakwestionowanie zapisów ustawy o Rodzinnych Ogrodach Działkowych, może sprawić, że działkowcy zostaną obciążeni m.in. opłatami dzierżawczymi na rzecz gminy. Biorąc pod uwagę, że prawie 60 proc. naszych członków stanowią emeryci, renciści i bezrobotni, mało kogo będzie na to stać. W efekcie doprowadzi to do likwidacji ogrodów działkowych.

Co może czekać działkowców:

Utrata prawa do nieodpłatnego korzystania z działki

Obowiązek płacenia podatków za grunty i altany

Pozbawienie prawa do użytkowanej działki

Pozbawienie własności altany i nasadzeń

Opłata dzierżawcza za działkę na rzecz gminy - nawet 20 tysięcy złotych

Likwidacja Rodzinnych Ogrodów Działkowych

Barbara Kalisz (80 l.):

Od 35 lat mam działkę. Słyszałam, że ceny mają wzrosnąć. W tym roku zapłaciłam już 250 zł. Trzeba nie mieć sumienia, by zabierać nam ogródki. To jedyne miejsca, gdzie możemy odpocząć, obcować z przyrodą.

Barbara Górecka (68 l.):

- Działki to jedyna zieleń w mieście. Jestem emerytką, ta działka to teraz całe moje życie. Jeśli Trybunał wyda niekorzystny wyrok, to nie wiem, co zrobię. Ogródek daje mi mnóstwo radości. Poświęcam mu każdą wolną chwilę.

 

Monika Dworzyńska (84 l.):

- Nie wyobrażam siobie życia bez mojej działki. Obecnie płacę około 400 zł rocznie za 800 m kwadratowych. Ta działka to jedyne miejsce, na którym mogę odpocząć. Każdy ciepły dzień spędzam tutaj. Boję się, że zabiorą mi działkę, a przecież to jedyne, co mam. Moja niska emerytura po 45 latach pracy to jedynie 1000 zł, nie stać mnie na podwyżki. Ten ogródek mam już 41 lat.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki