Kobieta zaczęła rodzić 13 kilometrów przed białoruska granicą. Poród odebrał mąż, jednak nie odciął łożyska. Życie dziecka było zagrożone, bo przyszło na świat półtora miesiąca przed terminem.
Ojcu maleństwa pomogli strażnicy graniczni. Potrzebny był jednak transport do szpitala i specjalistyczna opieka nad matką i dzieckiem.
W środę 25. stycznia kobieta ma wyjść ze szpitala. By jednak tak się stało, musi zapłacić 23. tysiące. Białorusinka co prawda jest ubezpieczona, ale w swoim kraju. To ubezpieczenie nie obowiązuje w Polsce.
W pomoc kobiecie i rodzinie zaangażował się białoruski konsulat oraz fundacja pomocy wcześniakom. Wszyscy liczą, że wspólnymi siłami uda się zebrać te 23 tysiące złotych.