BOR wściekły na byłego szefa

2011-06-06 4:00

Na uroczystościach Biura Ochrony Rządu w połowie czerwca nie będzie byłego szefa BOR Andrzeja Pawlikowskiego (47 l.). - Nie dostanie zaproszenia - mówi nam jeden z wysoko postawionych oficerów. Poszło o wywiad udzielony "Naszemu Dziennikowi", w którym krytykuje obecne kierownictwo Biura i funkcjonariuszy m.in. za zabezpieczenie uroczystości w rocznicę smoleńskiej katastrofy.

Andrzej Pawlikowski był szefem BOR w latach 2006-2007. Odszedł, kiedy do władzy doszła Platforma Obywatelska i PSL. W maju br. udzielił "Naszemu Dziennikowi" wywiadu, w którym krytycznie ocenił działania funkcjonariuszy Biura w dniu katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem oraz w rocznicę tych wydarzeń pod Pałacem Prezydenckim. Obecnego szefa BOR gen. Mariana Janickiego (50 l.) nazwał "farbowanym liskiem". A działania Biura w Smoleńsku ocenił na 2 w skali od 1 do 6. Wczoraj w rozmowie z nami podtrzymywał zarzuty. - Tezy zawarte w tym wywiadzie są prawdziwe. Trzeba o nich mówić głośno - mówił.

Po jego słowach w Biurze zawrzało. W połowie czerwca BOR ma oficjalne uroczystości. Miał się na nich pojawić Pawlikowski. Ale nie dostanie zaproszenia. Oficer nr 1 mówi nam anonimowo: - Nie chcemy, żeby świętował razem z nami. Oficer nr 2, który nie chce podać swoich danych: - Pawlikowski ma krótką pamięć. Podczas przygotowań wizyty śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu we wrześniu 2007 r. popełnił rażące błędy. Między innymi Rosjanie nie podstawili naszemu prezydentowi opancerzonego samochodu. Kolumna samochodów Biura musiała jechać z Polski do Rosji. Dotarła w ostatniej chwili. Poza tym na przygotowanie wizyty pojechało tylko dwóch funkcjonariuszy Biura.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki