Dzielna Oleńka cierpliwie znosi lekarskie zabiegi. I rośnie jak na drożdżach.
Żywe sreberko
- Już niedługo sama wam podziękuje - zapewnia Anna Kuczma (24 l.), mama dziewczynki. - To nasze żywe sreberko. Radosna, uśmiechnięta... Mimo tragedii mamy z niej wiele pociechy - dodaje.
- Teraz jedyne, czego nam potrzeba, to czasu i cierpliwości - mówi doc. Jacek Puchała z krakowskiego Szpitala Dziecięcego, od początku opiekujący się dzieckiem. - Widać gołym okiem stały postęp w leczeniu i zmniejszające się ubytki na poparzonej główce - dodaje, zmieniając dziewczynce opatrunek.
Na szpitalnym korytarzu Ola zaczepia inne dzieci i patrzy błagalnym wzrokiem na panią, jedzącą krakowskiego precla. Po chwili uradowana objada się precelkiem... - Teraz ulubione zajęcie Oli to jedzenie, zabawa i spanie - śmieje się Piotr Kuczma (24 l.), jej tata. - Chcemy jej zapewnić najlepsze z możliwych warunków do leczenia. Bogu dzięki, na razie w szpitalu ma cudowną opiekę, ale Ola podrośnie i trzeba będzie zrekonstruować ucho i jakoś usunąć choć trochę tych blizn z jej buzi. To przecież dziewczynka i będzie wstydziła się swojego wyglądu - mówi zmartwiony.
Płyną oferty pomocy
Oleńka jeszcze nie wie, że czeka ją cierniowa droga operacji i rehabilitacji. Gdyby nie ślady poparzeń na buzi, nikt nie pomyślałby, że dziewczynka cudem uniknęła śmierci. Na progu szpitala żegna naszych reporterów, machając poparzoną rączką.
Losem Oli przejęli się nasi Czytelnicy w kraju i za granicą. Do redakcji płyną oferty pomocy. Pod zdjęciem Oli po prawej stronie, podajemy konto fundacji, która będzie zbierać fundusze na drogie i skomplikowane leczenie Oli.
Walka Oli o życie
Ola miała 14 miesięcy, kiedy została ciężko ranna w pożarze. W drewnianym domku od ognia z komina zajęło się jej łóżeczko. Rodzice wynieśli Olę w ostatniej chwili, gdy płonęły jej włosy. Ma uszkodzone kości czaszki, poparzone twarz, plecy i rączkę. Lekarze przeprowadzili w Krakowie pionierską operację mikrochirurgiczną głowy, w której wykonano m.in. aż sto otworów trepanacyjnych.