SKANDAL! 11-latka musi chodzić do szkoły z gwałcicielami!

2014-06-11 21:08

Jedenastoletnia Kasia chciałaby zapomnieć o okrutnym gwałcie i o aborcji poczętego dziecka, ale każdego dnia przeżywa horror na nowo: od kilku miesięcy codziennie spotyka się twarzą w twarz ze swoimi oprawcami. W szkole!!!

Kto do tego dopuścił?! Kto pozwolił, żeby Piotr i Paweł N. (14 l.) - bliźniacy gwałciciele - wciąż chodzili do jednej szkoły ze swoją ofiarą? Żeby codziennie widywali się przed lekcjami, na przerwach, na szkolnym boisku? Barbara Balcerzak, dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Wągrowcu, w którym uczą się dzieci, nie widzi w tym żadnego problemu. Tłumaczy, że przecież nauczyciele monitorują sytuację i nic złego się nie stanie.

Zobacz: Aborcja u dziecka! Zgwałcona przez bliźniaków 11-latka zaszła w ciążę

Tymczasem dziewczynka każdego ranka przeżywa horror. - Nie może dojść do siebie. Czasami wydaje się, że jest już lepiej, a potem znowu widzę, że wszystko przeżywa na nowo - opowiada jej matka Małgorzata S. Kasia jest pod opieką psychologa, ale i sto lat terapii nie wystarczy, żeby wyciszyć negatywne emocje, jeśli będzie codziennie mijać gwałcicieli, którzy śmieją się jej w twarz.

Do gwałtu doszło pod koniec lutego w małej wsi niedaleko Wągrowca (woj. wielkopolskie) - w rodzinnym domu Kasi. W nocy dziewczynka została skrępowana przez swoich kuzynów bliźniaków. Nie była w stanie się obronić. Nie powiedziała też o niczym dorosłym, bo zastraszona przez nastolatków bała się, że zrobią jej to jeszcze raz. Pod koniec kwietnia okazało się, że jest w ciąży. Nikt - ani sąd, ani lekarze, ani matka - nie miał wątpliwości, że ciążę trzeba usunąć. Decyzję podjął sędzia Sądu Rodzinnego w Wągrowcu.

Tyle że aborcja nie kończy sprawy. Bliźniacy za swój czyn odpowiedzą przed sądem rodzinnym, a do tego czasu są pod opieką kuratora sądowego i normalnie chodzą do szkoły. Tego, co przeżywa zgwałcone dziecko, nikt chyba nie rozumie albo nie bierze pod uwagę.

Skandaliczne wyjaśnienia dyrektorki

- Staramy się zachowywać tak, jakby nic się nie stało - mówi Barbara Balcerzak, dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Wągrowcu, w którym uczą się dzieci.

- Nie można z dzieci robić nadmiernych sprawców i nadmiernych ofiar - tłumaczy, jakby kompletnie nie zdawała sobie sprawy z dramatu Kasi.

- Mogłabym poprosić kuratorium o przeniesienie ich do innej placówki, ale tego nie zrobię - wyjaśnia i całą odpowiedzialność zrzuca na wągrowiecki sąd.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki