Bojszowy: Strażak podpalacz terroryzował wieś

2011-05-17 4:00

Mieszkańcy niewielkich Bojszów na Śląsku mogą odetchnąć z ulgą. Przez kilka miesięcy byli terroryzowani przez nieuchwytnego podpalacza. Płonęły zabudowania gospodarcze, maszyny, a nawet zwierzęta. Straty sięgały setek tysięcy złotych. Ludzie nie sypiali, bo podpalacz zawsze uderzał nocą.

Ostatni raz podpalił budynek gospodarczy należący do Augustyna Mamoka (58 l.).

- W ostatniej chwili udało mi się wyprowadzić krowy, ale straty i tak są duże, bo spalił się strych i dach. Ogień był o krok od przeniesienia się na sąsiednią wiatę, gdzie przechowuję maszyny rolnicze. Dobrze, że strażacy nie dopuścili do tego, bo poszedłbym z torbami - mówi rolnik.

Przeczytaj koniecznie: Warszawa: Pożar na ulicy Łukowskiej - dwa samochody spalone, jeden nadpalony

Kilka dni później policji udało się zatrzymać podpalacza. Okazał się nim 21-letni Kamil K., strażak ochotnik z Bojszów. Nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego podpalał sąsiadów. Być może chciał się wykazać w akcji gaśniczej, ponieważ zwykle był na miejscu jako jeden z pierwszych strażaków. Podczas przeprowadzania wizji lokalnej o mało nie doszło do zlinczowania Kamila K. Policja musiała chronić go przed rozwścieczonymi rolnikami.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki