Janów: Zabili pedofila bo wykorzystał ich siostrę

2010-06-29 9:45

Choć zamordowali, dla wielu we wsi są bohaterami. Pięciu braci z zimną krwią skatowało na śmierć Andrzeja W. (46 l.), który przed trzema laty molestował ich 12-letnią wówczas siostrę.

Pedofil wyszedł z więzienia i chociaż miał zakaz zbliżania się do dziewczynki, od razu pojechał do Janowa (Kujawsko-Pomorskie), gdzie mieszkała, i zwabił ją do sadu. Tu dopadła go braterska sprawiedliwość. Mężczyźni uzbrojeni w tasaki, pałki i łomy dorwali zboczeńca i sami się z nim rozprawili. Sąd skazał ich za zabójstwo.

Krzywda, jaką wyrządził Andrzej W. tej rodzinie, jest nie do opisania. Jeszcze trudniej znieść myśl, że 15-letnia dziś Kamila będzie musiała żyć z tym, co robił jej ten dewiant.

Nic więc dziwnego, że bliskim dziecka aż gotowała się krew, gdy usłyszeli, że pedofil dostał za swe ohydne czyny śmieszny wyrok - dwa lata w zawieszeniu i sądowy zakaz zbliżania się do dziecka.

Andrzej W. trafił do więzienia, ale za inne przestępstwo - za znęcanie się nad żoną.

Gdy pedofil wyszedł na wolność, od razu wsiadł do pociągu i pojechał do swojej nieletniej ofiary. I po kryjomu zwabił dziewczynę do pobliskiego sadu. O tym, że wrócił, gruchnęło na całą wieś.

- Ten zboczeniec tu jest, chodźmy go ukarać za nasze krzywdy - wykrzyczał na podwórku przed domem Kamili brat cioteczny dziewczynki, Andrzej N. (23 l.). Na miejscu natychmiast pojawili się członkowie rodziny: Sylwester K. (22 l.), Piotr D. (39 l.), Przemysław S. (23 l.) i Remigiusz N. (21 l.). Po krótkiej rodzinnej naradzie mężczyźni postanowili dać pedofilowi nauczkę. Wzięli to, co mieli pod ręką - tasaki, widły, sztachety, pałki i tak uzbrojeni dopadli Andrzeja W. w sadzie. Tłukli bez opamiętania. Pedofil zmarł, a bracia wpadli w ręce policji. Sąd skazał ich niedawno za zabójstwo. Dostali od 8 do 12 lat więzienia.

- Moi synowie są niewinni. Ten potwór gwałcił naszą Kamilkę. Oni już na to patrzeć nie mogli - rozpacza Bożena D. (46 l.).

Kobieta przeklina dzień, gdy do tej maleńkiej wsi trzy lata temu na wakacje ze Śląska przyjechał razem z córką Andrzej W. Wtedy właśnie poznał Kamilę. - On ją zbałamucił. Dawał jej czekoladę, kupił komórkę. Jak się o wszystkim dowiedziałam, było już za późno - mówi kobieta - a teraz wszyscy siedzą, bo stanęli w obronie siostry - dodaje.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki