Sieradz: Zastrzelił żonę, bo kazała mu iść do więzienia - NOWE FAKTY o strzelaninie

2011-04-19 14:34

Od lat znęcał się nad żoną. Wczoraj rano zamiast w domu powinien siedzieć w więzieniu. Do zakładu karnego jednak się nie stawił. Mieczysław J. (+78 l.) wywołał kolejną awanturę. A potem zastrzelił żonę i siebie.

Była godz. 6 rano. Nagle blok przy ul. Jagiellońskiej w Sieradzu zatrząsł się od krzyków. W mieszkaniu państwa J. kobieta wzywała pomocy. Jej przerażony głos obudził wszystkich sąsiadów. Jeden z nich wezwał policję. - "Tym razem on ją chyba zabije - pomyślałem" - przyzna potem. Awantury u państwa J. to była norma. Ale tym razem w głosie kobiety brzmiało coś, co mroziło krew w żyłach.

Przyjechali antyterroryści

Policjanci poważnie potraktowali wezwanie. Przyjechali na miejsce po kilku minutach. Zapukali do drzwi. Nagle usłyszeli huk wystrzału. To najprawdopodobniej wtedy Mieczysław J. zastrzelił żonę. Chwilę później strzelił do nich. Przez drzwi.

- Żeby nie narażać się na niebezpieczeństwo, funkcjonariusze odstąpili od interwencji i wezwali na miejsce antyterrorystów i policyjnego negocjatora - mówi Joanna Kącka (37 l.) z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.

Patrz też: Budzisław Stary: Rozstrzelał żonę, bo chciała sie rozwieść!

Gdy jednak antyterroryści zaczęli wyważać drzwi, Mieczysław J. przystawił sobie lufę do głowy i pociągnął za spust. Zginął na miejscu...

Był już karany

Ta zbrodnia wstrząsnęła cichym Sieradzem. Państwo J. małżeństwem byli kilkadziesiąt lat. Mieczysław był emerytowanym milicjantem. Ze służby odszedł w połowie lat 80. ubiegłego stulecia.

Sąsiedzi nie znali ich zbyt dobrze. - Rzadko pojawiali się razem na spacerach - opowiadają. - Częściej można było spotkać jego samego. Potrafił całymi dniami siedzieć i coś naprawiać w swoim samochodzie - fiacie cinquecento.

Tymczasem od wielu lat spokojny na pozór Mieczysław J. znęcał się fizycznie i psychicznie nad żoną. Popychał, szarpał, groził jej śmiercią, zabraniał korzystać z telefonu. W 2008 r. sąd skazał go pierwszy raz na pół roku więzienia.

Miał być za kratami

Wykonanie kary zawieszono na okres próby na trzy lata. Wyrodny mąż nie zmienił jednak swojego zachowania. Wciąż ubliżał żonie, bił ją i poniżał. Co rusz w ich mieszkaniu musiała interweniować policja. W końcu prokuratura ponownie oskarżyła go o znęcanie się nad żoną. W ubiegłym roku sąd odwiesił mu wykonanie poprzedniego wyroku i wymierzył karę 6 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności.

Odsiadkę miał rozpocząć 11 kwietnia. Do więzienia jednak nie poszedł...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki