Janusz Korwin-Mikke: Miłość do koryta

2011-06-27 4:00

Gdy w korycie jest pełno - to świnie się pchają. Co gorsza: włażą wtedy racicami do koryta i połowa żarcia bywa wychlapana na ziemię. Podobnie wygląda dziś system polityczny w Europie. Polityków mamy jak mrówków. Dawniej była jedna PZPR dzieląca się na frakcje. Dzisiaj te frakcje nazywają się odrębnymi "partiami".

"Banda Czworga" żre się o posady - bo jak są posady, to są i pensje, i łapówki. Jedno jednak te partie łączy: miłość do koryta. Między sobą mogą się żreć, ile wlezie - o dostęp do koryta. Natomiast ten, kto chce zlikwidować im koryto - to jest Wróg Publiczny nr 1 - i takiego nie wolno dopuścić do telewizji, bo jeszcze ludzi pobuntuje.

A ja właśnie mówię: POLSKO - OBUDŹ SIĘ! Nie musi być tak, by Polak marzył o wyjeździe do Ameryki! Przecież wystarczy w Polsce wprowadzić przepisy takie, jakie były w Ameryce - i to Amerykańcy będą przyjeżdżali do nas zarabiać! Zauważyli Państwo, co napisałem? "Takie, jakie BYŁY w Ameryce" - wtedy, gdy człowiek wyjeżdżając do USA czuł, że złapał Boga za nogi. Gdy Ameryka była ziemią obiecaną...

Dziś już taka nie jest. Ale co nam szkodzi wprowadzić takie przepisy, jakie były w USA 100 lat temu? To właśnie radził nam śp. prof. Milton Friedman, laureat Nagrody Nobla z ekonomii, gdy 20 lat temu był moim gościem w Polsce. Powiedział: "Macie mieć nie takie przepisy, jakie są w Ameryce teraz; macie mieć takie przepisy, jakie obowiązywały w niej wtedy, gdy Amerykanie byli tak biedni, jak wy teraz!".

Więcej felietonów Janusza Korwin-Mikke

Tylko wtedy przy korycie nie było tylu świń. W 1986 r. byłem gościem śp. Ronalda Reagana, najlepszego prezydenta Stanów w XX wieku. Jego asystent, p. Jan Lenczoski, pokazywał mi Main Executive Building - Główny Gmach Władzy Wykonawczej. Powiedział: "Kiedyś WSZYSCY urzędnicy federalni mieścili się w tym budynku. Dziś mają komputery - więc powinna wystarczyć połowa budynku. A jest ich półtora miliona - i nawet Reagan nie może dać rady tym Czerwonym Pluskwom".

Istotnie - teraz są ich już 2 miliony. I Ameryka ledwo zipie. Dolar spada... Ale my mamy pół miliona tych pijawek - a jest nas osiem razy mniej od Amerykanów! ONI są naprawdę całkowicie zbędni. IM nie chodzi o nasze dobro - tylko o ICH kasę. Naprawdę rolnikom do niczego nie jest potrzebne Ministerstwo Rolnictwa: czy rolnik sam nie wie, co siać i kiedy żąć? Przemysłowi naprawdę do niczego nie jest potrzebne Ministerstwo Przemysłu: przemysłowcy sami wiedzą, co i jak produkować. I tak dalej.

Tylko: jeśli istnieje Ministerstwo Przemysłu, to tak się składa, że przemysłowcy muszą robić to, co każą im urzędnicy. Gdy nie ma Ministerstwa Przemysłu - muszą produkować to, co chcemy kupić MY! I to jest nieubłagana walka: albo MY - albo ONI. Albo chcemy wybierać, która banda świń jest przy korycie - albo chcemy zlikwidować koryto. Proszę się zastanowić...