Kazimierz Kik: Platforma wesprze nową partię

2010-11-09 13:45

Konsekwencje spotkania usuniętych z PiS posłanek z partyjnymi kolegami komentuje politolog Kazimierz Kik: Ta grupa tworzyła się już wcześniej. Niemal wszyscy wymienieni, a do tego np. Migalski, byli do czasu bardzo oddani Kaczyńskiemu. Bezwzględność i cynizm szefa PiS produkowały jednak coraz szerszą grupę ludzi coraz mniej zainteresowanych jego przywództwem

"Super Express": - W Warszawie doszło do cichego spotkania posłanek Kluzik-Rostkowskiej i Jakubiak z kilkoma politykami PiS. Na spotkaniu byli m.in. Paweł Poncyljusz, Mariusz Kamiński, Paweł Kowal i przebrany dla niepoznaki Adam Bielan. Czy to zwykłe pocieszanie koleżanek po usunięciu z partii, czy początek alternatywnego do PiS ugrupowania na prawicy?

Prof. Kazimierz Kik: - Coś więcej niż pocieszanie. Ta grupa tworzyła się już wcześniej. Niemal wszyscy wymienieni, a do tego np. Migalski, byli do czasu bardzo oddani Kaczyńskiemu. Bezwzględność i cynizm szefa PiS produkowały jednak coraz szerszą grupę ludzi coraz mniej zainteresowanych jego przywództwem. To niezadowolenie ma różne przyczyny. W Krakowie wielu działaczy PiS związanych kiedyś z posłem Wassermannem poparło Majchrowskiego po tym, jak zostali totalnie wycięci z list wyborczych przez ludzi Ziobry. W Poznaniu mamy od dawna bunt po wycięciu ważnej lokalnie rodziny Libickich. W Trójmieście mamy całkowitą zmianę listy PiS. W Warszawie mamy zaś tzw. muzealników z Janem Ołdakowskim. Kluzik jest też popularna na Ślasku...

Przeczytaj koniecznie: Joanna Kluzik-Rostkowska: Z PiS powinni wyrzucić Ziobrę, [a nie mnie]

- No tak, ale to są wielkie miasta. Bastionem PiS są mniejsze miejscowości i wieś.

- I ja nie twierdzę, że takie nowe ugrupowanie odniosłoby z miejsca wielki sukces. Mogłoby mieć te kilka procent, wyjmując właśnie tę część wielkomiejskiego elektoratu, dla którego są to nazwiska istotne. Zwróćmy uwagę, że są to ludzie relatywnie młodzi. I oni mają czas, którego Kaczyńskiemu będzie coraz bardziej brakować. Grupa ambitnych i młodszych działaczy PiS ma dość sytuacji folwarku, w którym mogą być tylko parobkami. To kulminacja negatywnych skutków kierowania partią przez Kaczyńskiego. W kolejnych miesiącach mamy notowania PiS nieznacznie, ale jednak gorsze od poprzednich. I teraz czekają na wybory samorządowe. One mogą być detonatorem. I wówczas znów przestanie się podobać w PiS Ujazdowskiemu i innym. Już raz wychodzili, drogę już znają.

- W przypadku PiS wybory samorządowe to nie tak istotna sprawa...

- Tak, ale to będzie już piąta porażka wyborcza pod przywództwem Kaczyńskiego. Na chwilę przed prawdopodobną szóstą.

- Platforma przeżyła trzy porażki za Tuska i zgarnęła wszystko.

- Ale jednak trzy, a nie sześć. To wróżenie z fusów, ale jeżeli porażka PiS okaże się spora, to na tle niewielkiej porażki w wyborach prezydenckich. I tuż przed parlamentarnymi okaże się, że odpowiadają za nią ludzie, którzy wyrzucili z partii osobę, która zapewniła wyrównaną walkę z PO.

Patrz też: Joanna Kluzik-Rostkowska piwem leczy smutki. Posłanka wyrzucona z PiS przechodzi ciężkie chwile ZDJĘCIA!

- Przy całym szacunku dla Joanny Kluzik-Rostkowskiej dla elektoratu PiS politykiem większej wagi był Ludwik Dorn. I jemu tworzenie alternatywy nie wyszło. Dla wyborców PiS istotny jest Kaczyński. A dla PO Tusk.

- Tak, ale Dorn był sam. A tu jest pewien nurt, jakaś liberalna wielkomiejska część PiS, w której znajdzie się właściwie większość rozpoznawalnych medialnie postaci tej partii. I jak mówiłem, oni mają czas i nie będą teraz walczyć o zwycięstwo.

- Nowe ugrupowanie tworzy dziś Palikot. Jego rozpoznawalność jest większa, ma pieniądze, ale i tak idzie mu niespecjalnie. Posłowie PiS nie będą mieli jego pieniędzy ani rozpoznawalności...

- Tak, ale Palikot ma wszystkich przeciwko sobie. Każdemu wchodzi w szkodę. W interesie każdego jest go zwalczać. A taka grupa liberalna z PiS może mieć poparcie i sympatię Platformy, i mediów. Może poza Radiem Maryja.

- Naczelny "Wprost" Tomasz Lis sugerował, że za wywiadem Kluzik-Rostkowskiej stała jakaś szersza grupa istotnych polityków. To mogli być ludzie z Platformy?

- Ewidentnie tak. Platforma zapewne będzie wspierała powstawanie takiego ugrupowania. Oczywiście nie otwarcie, ale po cichu. Ale nagle okaże się, że rozpoznawalność i pieniądze nie będą już problemem. Taki koalicjant, rzędu kilku procent, złożony z liberalnej części PiS, będzie dla PO szalenie wygodny. Wygodniejszy niż SLD. Nie tylko ze względu na to, że będzie bardziej uzależniony. Programowo będzie to ułatwiona wersja POPiS-u z przechyleniem w stronę Platformy. Rozbicie PiS i sprowadzenie go do kilkunastu procent wokół Kaczyńskiego jest dla PO zbyt dużą okazją, by z tego zrezygnowała. Będą mieli koalicjanta na większość. Będą też mieli wciąż Kaczyńskiego jako straszak na wyborców.

Prof. Kazimierz Kik

Politolog, wykładowca Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, wiceprzewodniczący Komitetu Nauk Politycznych PAN