Agresja drogowa to spory problem na polskich drogach, którego niełatwo będzie się pozbyć. Wielu użytkownikom dróg brakuje cierpliwości i dobrych manier, przez co do niebezpiecznych sytuacji dochodzi zbyt często. Świetnym tego przykładem jest sytuacja z 25 kwietnia, która miała miejsce na autostradzie A4. Kierowca brygadówki spod znaku trójramiennej gwiazdy wyjątkowo się śpieszył. Miał najwidoczniej sporo czasu do nadrobienia, bowiem cały manewr wyprzedzania TIR-a spędził "na zderzaku" autora filmu. Kierowca osobówki też miał swoje za uszami. Zamiast sprawnie wyprzedzić i puścić tych, którzy chcą jechać szybciej, postanowił spędzić na lewym pasie dłuższą chwilę.
Zasłużył na karę
Gdy kierowca białego Mercedesa znalazł się na wysokości osobówki, próbował zepchnąć ją do krawędzi jezdni. Mężczyzna nie odpuszczał do ostatniej chwili, by na sam koniec bezpodstawnie przyhamowywać. Ta sytuacja pokazuje, że wielu agresorów, kiedy nie widzi policji w pobliżu, czuje się bezkarnie. Na szczęście w walce z nadpobudliwymi kierowcami od dłuższego czasu pomagają nam wideorejestratory, którym nie umknie żaden akt agresji. Za ten numer kierujący brygadówką mógłby zostać ukarany na kilka sposobów.
Zaczynając od początku - za niezachowanie odpowiedniego odstępu od poprzedzającego pojazdu (co najmniej 70 metrów przy prędkości 140 km/h), grozi nadpobudliwym kierowcom mandat w wysokości od 300 do 500 zł. Wówczas funkcjonariusz może także dopisać do konta agresora 6 punktów karnych. Z kolei za celowe zajeżdżanie drogi i zbyteczne hamowanie, narażamy się na grzywnę nie mniejszą niż 1500 zł (art. 86 par. 1 kodeksu wykroczeń).