Fiacik był „dzwonie” i nadawał się do kasacji, ale Wojtek Głowacz dał mu drugie życie. Przerobił go na rikszę. I wozi nim ludzi. - Rikszarzem bylem wcześniej, ale jeździłem zwykłą rikszą. Potem postanowiłem, że zrobię sobie coś naprawdę imprezowego, odjechanego i oryginalnego. Tak powstała riksza z malucha – opowiada rikszarz. Przód pojazdu jest standardowy, ale tył to połowa fiata 126 p. Tam na oryginalnej kanapie zasiadają pasażerowie. Przygrywa im muzyka, a imprezowy nastrój podkreślają błyskające w rytm muzyki diody.
Wiedzieliście, że "Maluch" miał też wersję na inwalidów? TUTAJ możecie przeczytać szczegóły
- Z malucha została buda. W komorze silnika jest wielki głośnik. Zrezygnowałem z samochodowych kół, zamiast nich zastosowałem koła od motocykla Romet. Całość waży sporo, bo 250 kilogramów bez pasażerów, mimo to udało mi się kiedyś przywieźć na wieczór panieński 8 dziewczyn – opowiada Wojciech Głowacz. Holować siłą własnych nóg prawie pól tony to nie w kij dmuchał. Na szczęście technologia przyszła z pomocą. Pan Wojtek w rikszy ma dodatkowe elektryczne wspomaganie, które przydaje się mu zwłaszcza podczas podjazdów.
Wystawił nowego Malucha na sprzedaż. Cena zwala z nóg. KLIKNIJ i zobacz szczegóły.
i
W sezonie najłatwiej rikszę-malucha spotkać w Katowicach w okolicach ul. Mariackiej. Jednak odwiedza ona także inne miasta w całej Polsce.
Zresztą tylko spójrzcie na zdjęcia w galerii poniżej: