Samochód, któremu tak ładnie do twarzy z wyrzutnią rakiet na masce, to blisko 30-letni Volkswagen Passat B4 z wysokoprężną jednostką, który jakiś czas temu trafił na wojenny front. Historia tego wyjątkowego egzemplarza została nagłośniona przez lokalny serwis informacyjny w Bełchatowie (woj. łódzkie) "Dzień Dobry Bełchatów". Wszystko rozpoczęło się od wystawienia leciwego kombi na sprzedaż przez pana Grzegorza, prawowitego właściciela. Egzemplarzem z 1994 roku w czarnym lakierze, który miał na liczniku ponad 500 tys. kilometrów, niemalże natychmiast zainteresowali się dwaj mężczyźni z Ukrainy. W rozmowie przez telefon mieli wyrazić spore zainteresowanie autem i już następnego dnia stawili się na oględziny.
Z Bełchatowa na front
Mężczyźni bez chwili zastanowienia dobili z panem Grzegorzem interesu i wyruszyli samochodem na Ukrainę. W rozmowie z bełchatowskim serwisem były właściciel Passata wyznał, że podczas oględzin usłyszał od kupujących, że auto przyda się do niesienia pomocy, jednak nie spodziewał się, że jego wysłużone kombi trafi na sam front. Kilka tygodni po sprzedaży auta otrzymał fotografię, na której dwóch uzbrojonych żołnierzy pozuje z jego byłą maszyną. Jeden z mężczyzn na zdjęciu, to osoba, która osobiście kupiła od niego samochód.
Liczyłem, że samochód będzie przydatny, ale nie spodziewałem się, że aż tak. Bardzo się z tego cieszę, że może komuś pomóc. Zakręciła mi się łezka w oku, gdy przeczytałem opis.
- powiedział w rozmowie z Dzień Dobry Bełchatów.
Praktyczne i niezniszczalne
Niemieckie samochody zawsze uchodziły za pancerne i niezawodne. Zwłaszcza tak praktyczny Passat z odmianie kombi z wysokoprężnym, legendarnym silnikiem 1.9 TDI, który z zatankowanym do pełna 70-litrowym bakiem jest w stanie pokonać blisko 1300 kilometrów. W zależności od wersji jednostka diesla dysponowała mocą od 90 do 110 KM i momentem obrotowym na poziomie od 202 do 235 Nm. Prędkość maksymalna wahała się z kolei od 178 do 193 km/h.