Zrzucili kilka aut VOLVO z 30-metrowego ŻURAWIA

i

Autor: Volvo Zrzucili kilka aut VOLVO z 30-metrowego ŻURAWIA

Zrzucili kilka aut VOLVO z 30-metrowego ŻURAWIA. Wyniki tego ekstremalnego testu są NIESAMOWITE [ZDJĘCIA]

2020-11-13 18:43

To najbardziej ekstremalny test zderzeniowy, jaki kiedykolwiek przeprowadziło Volvo! Ekipy ratunkowe, których zadaniem jest wydobywanie rannych ze zmiażdżonych pojazdów, najczęściej ćwiczą na wrakach pozostałych po testach zderzeniowych w laboratorium producenta, jednak tym razem szkolili swoje umiejętności na bazie jeszcze mocniej zmiażdżonych pojazdów. Wystarczył 30-metrowy dźwig i lina - całą resztę załatwiła grawitacja.

Szkolenie załóg, które mają za zadanie wydobyć rannych z kabin zmiażdżonych aut, ma ogromny wpływ na bezpieczeństwo i ma realną szansę uratować czyjeś życie. Aby specjaliści mogli się podszkolić, przygotowano im samochody zniszczone jeszcze mocniej niż podczas zwykłych testów zderzeniowych. Kilka nowych modeli Volvo zrzucono z wysokości 30 metrów za pomocą specjalnego dźwigu. Pojazdy spadały na gładką stalową płytę lub na wystający element. Spuszczano je również na wiele różnych sposobów - przodem w dół, tyłem w dół czy bokiem.

Sprawdź: Volvo zmniejsza emisję CO2. Elektryczne Volvo XC40 Recharge już w produkcji. Ile kosztuje?

Solidne huknięcie w twardą nawierzchnię z wysokości 10-piętrowego budynku pozwala odwzorować siły, jakie działają na pojazd podczas ciężkiego wypadku, gdy samochód uderza np. w ciężarówkę lub gdy pojazd zostanie uderzony z boku.  

Zrzucili kilka aut VOLVO z 30-metrowego ŻURAWIA

i

Autor: Volvo Zrzucili kilka aut VOLVO z 30-metrowego ŻURAWIA

Złota godzina

W takich sytuacjach osoby znajdujące się w samochodzie mogą znajdować się w stanie krytycznym, dlatego priorytetem jest jak najszybsze wydobycie pasażerów z samochodu. Dopiero wtedy można ich przetransportować do szpitala. Ekipy ratownicze używają hydraulicznych narzędzi ratowniczych znanych jako „szczęki życia”. Specjaliści wydobywający ludzi z wraków mówią o tak zwanej złotej godzinie. Jeśli w tym czasie uda się uwolnić ludzi ze zmiażdżonego pojazdu i dostarczyć do szpitala, szanse przeżycia rosną.

Zobacz: Dożywotnia gwarancja na części do aut Volvo. Jest jeden ważny warunek

Od wielu lat ściśle współpracujemy ze szwedzkimi służbami ratowniczymi. Dzieje się tak, ponieważ mamy ten sam cel: zapewnić wszystkim bezpieczeństwo na drogach. Mamy nadzieję, że nikt nigdy nie będzie musiał doświadczyć najpoważniejszych wypadków, ale nie wszystkich wypadków da się uniknąć. Dlatego ważne jest, aby istniały metody pomagające ratować życie, gdy już do nich dojdzie.

– mówi Håkan Gustafson, doświadczony pracownik działu badającego wypadki drogowe w Volvo Cars.

Zrzucili kilka aut VOLVO z 30-metrowego ŻURAWIA

i

Autor: Volvo Zrzucili kilka aut VOLVO z 30-metrowego ŻURAWIA

Ciężej, niż zwykle

Wielu ratowników ćwiczy na samochodach pozyskanych ze złomu, które miewają nawet po 20 lat. Mają one dużo niższą wytrzymałość stali i nie pozwalają się dobrze przygotować do rozcinania nowoczesnych aut o strukturze znacznie trudniejszej do sforsowania. Ta dużo lepiej chroni pasażerów, ale gdy jest odkształcona, stanowi dużo większe wyzwanie dla hydraulicznych narzędzi.

Przeczytaj także: Volvo S60 Polestar Engineered - TEST, OPINIA. Całkiem nowe podejście do auta sportowego

R​atownicy muszą stale aktualizować swoją znajomość nowszych modeli samochodów i dostosowywać procedury działania oraz techniki wydobywania ofiar z pojazdów. Takie sesje treningowe mogą przyczynić się do tego, że w realnej sytuacji zagrożenia, dobrze przygotowani specjaliści wygrają walkę z czasem i uratują więcej ludzi.

Zrzucili kilka aut VOLVO z 30-metrowego ŻURAWIA

i

Autor: Volvo Zrzucili kilka aut VOLVO z 30-metrowego ŻURAWIA

Jak dzwon przy 80 km/h

W sumie aż 10 różnych modeli Volvo zostało kilkakrotnie zrzuconych z dźwigu. Przed upadkiem inżynierowie bezpieczeństwa szwedzkiej marki dokładnie obliczyli, energię i siły działające na każde z aut, aby osiągnąć pożądany poziom uszkodzeń. Pionowy upadek auta z wysokości 30 metrów na beton kończy się zderzeniem z prędkością końcową rzędu 80 km/h.

Zwykle rozbijamy samochody tylko w laboratorium, ale po raz pierwszy upuszczaliśmy je z dźwigu. Wiedzieliśmy, że po teście zobaczymy ekstremalne odkształcenia i zrobiliśmy to, aby dać ekipie ratowniczej prawdziwe wyzwanie do pracy.

– mówi Håkan Gustafson.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki