Mika Hakkinen pokazał na Red Bull Ring dlaczego warto dopłacać do dobrych opon

Skandynawski Nokian doskonale radzi sobie na rynku – jego produkty dostępne są w 63 krajach, a całkiem niedawno wydano decyzję o budowie nowej fabryki w Stanach Zjednoczonych. To poważna operacja. Jako producent pracujący od lat nad oponami zimowymi, wytwarza je w Finlandii oraz Rosji. Marka nie chce jednak zamykać się w jednej porze roku. Choć 67% produktów przeznaczone jest do użytku zimą, Nokian wytrwale pracuje nad promocją swoich letnich rozwiązań.

Nic nie daje lepszych wyników badań niż testy w realnych warunkach. Kolejne centrum rozwoju Nokiana już powstaje w gorącej Hiszpanii. Zanim jednak gumy poddane będą morderczym warunkom w Santa Cruz de la Zarza, my mogliśmy sprawdzić czy Nokian rzeczywiście może stanowić ciekawą propozycję dla kierowców z Europy. Idealnym miejscem okazała się Austria, która jesienią powitała nas deszczem oraz temperaturą wynoszącą około 7 stopni Celsjusza. W tych warunkach już można zastanawiać się nad wymianą gum na zimowe, bowiem letnie odpowiedniki zaczynają... grymasić. Ich mieszanka staje się twardsza, przez co nie spełnia swojej roli. Przynajmniej w teorii. Specjaliści z Nokiana stwierdzili, że ich produkty spokojnie przejdą nasze testy. Przecież połowa budżetu przeznaczonego na rozwój jest przeznaczona na badanie opon w realistycznych warunkach.

Mika Hakkinen na torze

No cóż, nasze testy z pewnością nie będą dla nich problemem. Jeśli jednak jesteśmy na Red Bull Ringu, gdzie startują samochody klasy DTM, a rekord toru należy do Mercedesa AMG F1 W08, sprawa ma się nieco inaczej. Tym bardziej, że naszym kierowcą jest Mika Hakkinen, który dwukrotnie zdobył tytuł Mistrza Świata. No cóż.. Pozostaje więc zająć miejsce w Mercedesie Klasy E w wydaniu AMG i mocno trzymać się czegokolwiek.

Mika z radością wchodzi w kolejne zakręty bokiem, a system ESP głupieje, nie wiedząc jak zareagować na takie wyczyny. Biorąc jednak pod uwagę, że podczas jazdy w deszczu na prostej osiągamy 230 – 240 kilometrów na godzinę, a podczas gwałtownego hamowania nie uruchamia się ABS, może jednak doświadczenie Finów ma sens. Auto nie zaskakuje nas swoją reakcją, więc wydaje się, że długie rozprawy specjalistów o aquaplanningu na coś się zdały. Auto trafia na chwilę do boksów, a Hakkinen zmienia auto na kolejnego Mercedesa. Może i opony wytrzymają taką zabawę, ale jak się okazuje, Klasa E musi się schłodzić...

Groźny aquaplaning

Warto poświęcić kilka słów zjawisku aquaplaningu. To sytuacja, w której opony nie nadążają nad odprowadzaniem wody spod kół, przez co pomiędzy gumą a nawierzchnią zaobserwować można jej cienką warstwę. To wystarczy, by auto zachowywało się jak na lodowisku. Nokian zaprojektował więc rowki retencyjne w zewnętrznym barku opony. Oferowane są nie tylko w topowych zLine, ale i "codziennej", letniej serii Line. Co ciekawe, czym bardziej zużyta opona (pod tym względem jednak nie przesadzajmy), tym jej zachowanie na mokrej nawierzchni nie zmienia się (za to kształt rowków – jak najbardziej). By to sprawdzić, zasiadłem za kółkiem Nissana 370Z. Analogicznie jak w przypadku Mercedesa, auto ani razu nie wykazało chęci pozbawienia mnie życia. No chyba, że liczyć momenty w których starałem się nadrzucić tyłem na zakrętach, a w mojej obronie stanęła elektronika...

Czy wiesz, że lepsze opony to mniejsze zużycie paliwa?

Sama kwestia zużycia opony też prezentuje się interesująco. Podczas podróży w deszczu przy prędkości 75 kilometrów na godzinę, gdy warstwa wody ma zaledwie 3 milimetry, zupełnie nowa opona przylega do podłoża w 75 procentach. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że przepisy w Polsce regulują wyłącznie (!) głębokość bieżnika, okaże się, że stan bezpieczeństwa można w naszym kraju znacząco poprawić. Gdy jedziemy autostradą, świeża opona przylega do asfaltu w 47 procentach. Ten współczynnik, w przypadku opony zużytej, lecz jeszcze dopuszczonej do ruchu, wynosi zaledwie 6 procent. A jeśli weźmiemy pod uwagę, że całkowity kontakt gumy na postoju to powierzchnia pocztówki...

Nowoczesne opony

Nokian ma też coś w ofercie nie tylko dla kierowców mocnych limuzyn czy typowo sportowych samochodów. Dla miłośników aut typu SUV przygotowano aramidową ściankę boczną. Technologia polega na umieszczeniu w profilu opony materiału wykorzystywanego przy produkcji kamizelek kuloodpornych. Dzięki temu, niezależnie od profilu opony (który jest już coraz mniejszy), nie musimy obawiać się najazdów na krawężniki czy agresywnego wjechania w studzienkę. Producent jest tak pewny tego rozwiązania, że wymienia oponę za darmo w przypadku uszkodzenia w czasie eksploatacji. Jakby tego mało, zaprojektowano coś, co nazywa się wypornikami rowków. Dzięki temu żaden kamyczek nie zablokuje się w bieżniku i nie wpłynie negatywnie na jej pracę. A takie podejście wzbudza szacunek.

Ważne: Opony do aut typu SUV – marketingowa przynęta czy rzeczywiste korzyści?

Za wymianą opon na zimę stoją przede wszystkim kwestie bezpieczeństwa, lecz także ubezpieczyciele starają się wymusić takie, pozytywne zresztą, zachowanie na kierowcach. Jeśli będziemy sprawcami wypadku w trudnych warunkach w pojeździe na letnich oponach, możemy w praktyce pożegnać się ze świadczeniem auto casco. Firmy podchodzą do tego zagadnienia tak, jakbyśmy rozmawiali przez telefon komórkowy. Oszczędność kilkuset złotych może nas kosztować znacznie, znacznie więcej. Sprawa jeszcze gorzej prezentuje się za granicą, gdzie czekają na nas spore mandaty.

Bądź na bieżąco z motoryzacją. Polub nas na Facebooku