Bieg po Nowe Życie 2019

i

Autor: mat.prasowe Bieg po Nowe Życie 2019

Bieg po Nowe Życie: Podarowała swojemu tacie nowe życie!

2019-04-08 14:22

13 kwietnia w Wiśle odbędzie się 14. Bieg po Nowe Życie. Wydarzenie promuje także donację narządów od osób żywych. Magdalena Kudlik w 2010 roku oddała nerkę swojemu tacie umożliwiając mu powrót do zwykłej diety, podróży, do normalnego życia zdrowego człowieka. - Gdybym drugi raz miała podjąć taką decyzję, nie zastanawiałabym się ani chwili - mówi.

Pan Mirosław, tata pani Magdaleny, teraz już na emeryturze, był zawodowym wojskowym. Zachorował wiele lat przed tym, nim okazało się, że konieczny będzie przeszczep nerki. Nigdy nie wyjaśniło się, jaka była przyczyna choroby, co sprawiło, że jego nerki stały się niewydolne.

Choruje cała rodzina!

Na badania został skierowany z powodu uporczywego bólu głowy. Okazało się, że choroba nerek doprowadziła już do powstania nadciśnienia. Być może początkiem był epizod silnego bólu przypominającego kolkę nerkową, który kiedyś przeszedł, ale do końca nie wiadomo. - Tata chorował przez szesnaście lat. Przez długi czas wystarczyła tylko dieta i leki, jego organizm radził sobie mimo niewydolności nerek - wspomina pani Magdalena. Mówi, że jako dziecko nie zwracała na to uwagi, ale w takiej sytuacji choruje cała rodzina. - Jadaliśmy inaczej, niż jadano w innych domach, mniej ostro, mniej słono. Wszyscy wyjeżdżali na wakacje pod namioty, my nie mogliśmy, żeby tata się nie przeziębił i to nie pogorszyło jeszcze jego stanu. To wszystko uświadomiłam sobie jednak dopiero później, po przeszczepie, gdy tata wrócił do normalnego życia - opowiada kobieta.

Bieg po Nowe Życie: Podarowała swojemu tacie nowe życie!

i

Autor: mat.prasowe / pani Magdalena z tatą Bieg po Nowe Życie: Podarowała swojemu tacie nowe życie!

Konieczny jest przeszczep!

Po szesnastu latach choroby u pana Mirosława konieczne okazały się dializy. Mężczyzna w miarę dobrze je znosił, był już wtedy na emeryturze. Lekarze zaczęli sugerować że konieczny będzie przeszczep, zaczęli robić badania pod tym kątem. - Rozmawialiśmy o tym z mamą i bratem. Powiedzieliśmy tacie: po co masz czekać na nerkę od zmarłego dawcy, skoro ktoś z nas może ci oddać jedną ze swoich - wspomina pani Magdalena. Przeszczep od żywego, zwłaszcza spokrewnionego dawcy to dla chorego najlepsze rozwiązanie. To daje możliwość wyboru czasu przeszczepienia, jeżeli jest to najbliższy krewny, to zgodność genetyczna pomiędzy dawcą i biorcą jest zazwyczaj wysoka, krótszy jest też czas od chwili pobrania nerki do jej przeszczepienia.

Podarowała swojemu tacie nowe życie!

Szybko zdyskwalifikowano jako dawcę brata pani Magdaleny, był wtedy jeszcze nastolatkiem. Także mama nie mogła oddać nerki z powodu innej niż mąż grupy krwi. Jako potencjalna dawczyni zaczęła być badana pani Magdalena. - To były naprawdę bardzo dokładne badania, robi się je po to, żeby dawca oddając nerkę nie ucierpiał w żaden sposób na zdrowiu - opowiada kobieta. Sytuacja, gdy dziecko oddaje nerkę rodzicowi to rzadkość, zwykle jest na odwrót. Dlatego psycholog w czasie rozmowy i testów sprawdzał, czy pani Magdalena na pewno podjęła taką decyzję sama, czy nie było żadnych nacisków. 2 grudnia 2010 roku odebrała telefon, że ma się stawić w Klinice Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus na próbę krzyżową. - Usłyszałam, że jeśli próba wypadnie pomyślnie, 6 grudnia odbędzie się przeszczep nerki - wspomina. Mówi, że zupełnie nie była na to przygotowana. Ani psychicznie, ani organizacyjnie, nie miała nawet piżamy, która nadawałaby się do zabrania do szpitala. - Bałam się, nie będę mówiła, że było inaczej, bo chyba każdy mimo wszystko się boi. Miałam wtedy dopiero 25 lat, chciałam wiedzieć, czy będę mogła po takiej operacji zostać mamą - mówi. - Lekarze uspokajali mnie, że oddanie nerki nie będzie miało na to żadnego wpływy - dodaje. Jej tata miał wtedy 50 lat. Nerka kobiety podjęła pracę jeszcze na stole operacyjnym. - Niewiele pamiętam z okresu zaraz po operacji. Wiem, że leżeliśmy z tatą na jednej sali - wspomina.

Żywi dawcy są objęci szczególną opieką lekarską

Po pięciu dniach pani Magdalena mogła opuścić szpital. Jej tata został tam na dłużej, na miesiąc. Na święta Bożego Narodzenia lekarze zwolnili go na przepustkę do domu. Pani Magdalena mówi, że żywi dawcy są objęci szczególną opieką lekarską, raz do roku przechodzą dokładne badania, jeśli na coś chorują, często udaje się to zdiagnozować we wczesnej fazie. Ona sama w czasie takich badań dowiedziała, że ma powiększone węzły chłonne w klatce piersiowej. - Na szczęście okazało się, że przyczyną jest alergia - mówi pani Magdalena.

Bieg po Nowe Życie już 13 kwietnia w Wiśle, zobaczcie jak było w zeszłym roku!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki