- Lekarze zdiagnozowali u Bruna poważną wadę: niedorozwój lewego serca, czyli w skrócie HLHS. Dodatkowo W ostatnich badaniach, w tak zwanym echu płodu, uwidoczniono restrykcyjny otwór owalny. To trochę komplikuje tę wadę, ale dalej daje szanse na uratowanie jego życia - mówi reporterowi Radia ESKA Anna Badura, przyjaciółka rodziny Samborskich.
Po takiej diagnozie, lekarz zasugerował rodzicom Bruna aborcję. - Powiedział mi wprost, że życie z moim dzieckiem będzie dla mnie koszmarem, że nigdy nie zaznam spokoju i jeśli mam choć trochę rozsądku, mam się zdecydować na przerwanie ciąży - opisuje Ania Samborska na stronie siepomaga.pl. - Nie pozwolę odejść mojemu synkowi bez walki, bo przecież dzieci takie jak on żyją, dorastają, są wśród nas - czytamy.
Jednak bez odpowiedniej pomocy i opieki Bruno będzie bez szans. - Polscy lekarze zaproponowali poród przez cięcie cesarskie w jednym z krakowskich ośrodków, a następnie transport naszego synka do innego ośrodka, gdzie miałby oczekiwać na zabieg. Rozumiemy, że często polscy lekarze bywają bezsilni wobec systemu i procedur. My jednak nie chcemy czekać. Chcemy także ograniczyć ilość procedur medycznych i zabiegów do minimum. Dlatego zrobimy wszystko, by Bruno przyszedł na świat tam, skąd rodzice przywożą do domów dzieci, dla których nigdzie indziej nie było szansy - opisują rodzice Bruna. Najlepsze warunki dla maluszka oferuje Uniwersytecka Klinika w niemieckim Munster. To tam Bruno ma przyjść na świat i tam ma zostać zoperowany. Koszty przerastają jednak finansowe możliwości rodziców. Potrzeba aż 350 tysięcy złotych. Dlatego Ania i Łukasz Samborscy ze Skawiny zdecydowali się prosić o pomoc.
Zbiórka funduszy na rzecz Bruna trwa. Można ją wesprzeć na stronach siepomaga.pl oraz corinfantis.org.
Czytaj też:
Posłuchaj materiału Marcina Kozielskiego, reportera Radia ESKA: