Koszmar na strzeżonej plaży

Koszmar na strzeżonej plaży. Utonął 10-latek. Nowe informacje

2023-08-21 10:19

W jeziorze Sajmino na Mazurach utonął 10-letni chłopiec. Do tragedii doszło w niedzielę (20 sierpnia) na strzeżonej plaży. Chłopiec był nad wodą w towarzystwie swoich rówieśników, ale niestety bez opiekuna. Sprawa budzi kontrowersje, ponieważ inni plażowicze, świadkowie zdarzenia, mają zastrzeżenia do pracy ratowników. Co na to policja? Szczegóły poniżej.

Utonięcie w jeziorze Sajmino. 10-latek utonął na strzeżonej plaży

Do tragedii doszło w niedzielę (20 sierpnia), na strzeżonej plaży miejskiej w Kajkowie. W jeziorze Sajmino utonął 10-latek. - Teraz policjanci ustalają, w jakich okolicznościach dziecko przebywało na plaży, kto sprawował opiekę nad nim i w jakich okolicznościach doszło do utonięcia - mówił w niedzielę asp. Tomasz Markowski, rzecznik warmińsko-mazurskich policjantów.

Z oficjalnych informacji wynika, że służby otrzymały zgłoszenie o zdarzeniu w niedzielę (20 sierpnia) ok. godz. 15. Sprawa tragicznej śmierci 10-latka budzi wiele kontrowersji. W lokalnych mediach niedzielną tragedię szeroko komentują internauci, którzy mają wiele do zarzucenia ratownikom na plaży.

- Byliśmy na tej plaży dzisiaj ze znajomymi i sami na początku nie wiedzieliśmy, co się stało. Najpierw policja prosiła o przeparkowanie jednego z aut, potem pojawiła się straż i nurek na pomoście - wtedy ludzie zrozumieli, że ktoś mógł nie wypłynąć i SAMI zorganizowali łańcuch życia, przechodząc na drugą stronę pomostu - relacjonuje zdarzenie pani Julita, z którą skontaktował się nasz reporter. Jak dodaje plażowiczka, chłopca wyciągnięto z wody spod pomostu, na którym mieli siedzieć ratownicy.

- Reakcja ratowników zerowa, nawet po zgłoszeniu przez opiekuna/dzieci mogli sami zacząć szukać lub poprosić ludzi o łańcuch życia. Po przyjeździe policji założyli czerwoną flagę, potem na moment białą i znowu czerwoną - jakby sami nie wiedzieli, co robić... - pisze nam pani Julita i dodaje, że przed akcją ratownicy "zachowywali się jak zwykli plażowicze". Podobnych komentarzy jest też bardzo dużo również w lokalnych mediach, które informowały o śmierci 10-latka na plaży w Kajkowie.

Utonięcie w jeziorze Sajmino. Co mówi policja?

O komentarz w sprawie utonięcia 10-latka w jeziorze Sajmino poprosiliśmy ostródzkich policjantów. - Ze wstępnych ustaleń wynika, że 10-letni chłopiec zniknął pod wodą, a na plaży był ze swoimi rówieśnikami. Chłopiec był nad jeziorem bez opieki osoby dorosłej. O zdarzeniu poinformowany został ratownik, który przystąpił do akcji poszukiwawczej - mówi sierż. Paulina Śliwińska z Komendy Powiatowej Policji w Ostródzie. - Akcja okazała się nieskuteczna, więc ratownik wezwał służby, a do pomocy w poszukiwaniach chłopca włączyły się osoby postronne, tworząc tzw. "łańcuch życia". Po ok. trzydziestu minutach ratownik odnalazł ciało chłopca na dnie jeziora w okolicy pomostu. Na brzegu akwenu czekały służby, tj. strażacy i ratownicy - dodaje policjantka. Przystąpiono do reanimacji 10-latka, który został zabrany do szpitala. Niestety, po godz. 16 nadeszła tragiczna wiadomość - chłopiec zmarł. W sprawie śmierci 10-latka wszczęto śledztwo. Nadzoruje je Prokuratura Rejonowa w Ostródzie. Na miejscu tragedii policjanci rozpytali świadków zdarzenia. - Aktualnie sprawdzane są procedury, jakie zostały zachowane przez ratowników wodnych podczas zdarzenia - informuje sierż. Śliwińska.

Głos w sprawie zabrała też ostródzka prokuratura. - Przesłuchujemy świadków zdarzenia, którzy sami zgłaszają się na policję w tej sprawie. Wystąpiliśmy z wnioskiem o zabezpieczenie monitoringu, który zainstalowany jest na plaży. Zaplanowana jest sekcja też zwłok chłopca - mówi w rozmowie z "Super Expressem" prok. Rafał Koziński z Prokuratury Rejonowej w Ostródzie. Koziński poinformował także, że 10-letni chłopiec był Ukraińcem.

Zdjęcia z miejsca tragedii znajdziecie w poniższej galerii.

"Łańcuch życia" - co to jest?

W sytuacjach, kiedy istnieje podejrzenie utonięcia, czasami ratownicy decydują się utworzyć tzw. łańcuch życia. Polega on na tym, że grupa dorosłych ludzi chwyta się za ręce i w formie szpaleru idzie wzdłuż brzegu, próbując wyszukać nogami na dnie nieprzytomnej, topiącej się osoby. "Łańcuch życia" ma sens tylko, gdy ratownicy nie tracą gruntu pod nogami. Najlepiej, aby w "łańcuchu życia" uczestniczyli dorośli, sprawni fizycznie i potrafią pływać. Akcja powinna odbywać się pod nadzorem ratowników. Im więcej osób uczestniczy w "łańcuchu życia" i im szybciej jest on zorganizowany, tym większa szansa odnaleźć zagrożoną osobę.

Sonda
Czy wiesz jak zareagować, gdy widzisz tonącą osobę?
10-latek zginął na plaży w Ostródzie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki