Jarosław Ziętara

i

Autor: Archiwum prywatne Jarosław Ziętara

Co się stało z dziennikarzem?

Wyszedł do redakcji i zniknął na zawsze. Mija 30 lat od zaginięcia Jarosława Ziętary

"Zginął dlatego, że był dziennikarzem" - głosi napis na kamienicy przy ul. Kolejowej w Poznaniu, gdzie mieszkał Jarosław Ziętara. 1 września 2022 roku mija 30 lat od jego zaginięcia. Jak co dzień wyszedł do pracy w redakcji "Gazety Poznańskiej", ale nigdy tam nie dotarł. Do dziś nie wiadomo, co się z nim stało. Najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada morderstwo.

Zaginięcie Jarosława Ziętary

Był 1 września 1992 roku. 24-letni Jarosław Ziętara szykował się do pracy. Do redakcji "Gazety Poznańskiej" z ul. Kolejowej 49, gdzie mieszkał, miał zaledwie kilka ulic. Ostatnią osobą, która miała widzieć dziennikarza przed jego zaginięciem była jego dziewczyna, Beata.

Kobieta kilka lat temu zeznawała w procesie Aleksandra Gawronika, oskarżonego o podżeganie do zabójstwa Ziętary. Zeznała wówczas, że dzień zaginięcia Ziętary rozpoczął się jak inne. "1 września jak zwykle wstaliśmy rano, Jarek chodził na 9. do pracy. Wstałam, zrobiłam śniadanie, zjedliśmy je razem i Jarek wyszedł. Podeszłam do okna, patrząc, jak idzie ul. Kolejową. Nie miałam takiego zwyczaju, ale tego dnia patrzyłam, jak idzie ulicą" – relacjonowała w sądzie.

Niestety, okazało się, że nigdy nie dotarł do redakcji. O tym, że wydarzyło się coś złego, bliscy Zietary zorientowali się następnego dnia.

„To, że Jarek nie przyszedł wtedy, 1 września do pracy nie było dla nas tamtego dnia niczym niezwykłym. Wtedy panowały trochę można powiedzieć inne standardy pracy dziennikarskiej; niektórzy nie przychodzili do redakcji, bo pracowali w terenie albo w domu, zbierali materiały" - wyjaśnia Krzysztof M. Kaźmierczak, który wówczas pracował z Ziętarą w "Gazecie Poznańskiej".

Poszukiwania Jarosława Ziętary

2 września do redakcji przyszła dziewczyna dziennikarza, zaniepokojona tym, że nie wrócił do domu na noc. Kobieta dzień wcześniej wróciła do domu po południu i z powodu bólu głowy położyła się od razu spać. Rano zorientowała się, że Jarka nie było w domu w nocy i dzień wcześniej.

"Szukałam czegokolwiek, jakiegoś śladu. Kiedy znalazłam wszystkie dokumenty Jarka i notatniki, zaczęłam się na tym zastanawiać. To nie było normalne” – mówiła w zeznaniach. "To był czas, kiedy nie było komórek, więc pomyślałam, że podejdę na dworzec zachodni i zadzwonię do redakcji, zapytam, czy Jarek zjawił się w pracy. Kiedy połączyłam się z redakcją, dowiedziałam się, że nie było go wczoraj, i nie ma dzisiaj” - dodała.

Czytaj także: Ksiądz Radek został proboszczem nowej parafii w Poznaniu. Mieści się ona w... bloku! [ZDJĘCIA]

Kaźmierczak w rozmowie z PAP przypomniał, że początkowo policja prowadziła poszukiwania Ziętary, jako osoby zaginionej.

„To, co robiły wtedy poznańskie organy ścigania niewątpliwie wskazuje na to, że ktoś z drugiego siedzenia, w jakiś sposób może nie, że sterował całą sprawą, ale wpływał na nią tak, że taktowano ją w sposób lekceważący. Obecnie, gdy cokolwiek stanie się jakiemuś dziennikarzowi sprawa traktowana jest bardzo poważnie – podkreślił.

Dziennikarz TVN brutalnie zamordowany w Chorzowie. Sprawca zadał mu kilkadziesiąt ciosów

Śledztwo ws. szarej strefy gospodarczej i firmy Elektromis

Jeszcze w latach 90. prowadząca śledztwo w tej sprawie poznańska prokuratura uznała, że Ziętara został uprowadzony i zamordowany. Śledztwo dwukrotnie umarzano. W 2011 r. członkowie Społecznego Komitetu "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary" i redaktorzy naczelni największych polskich gazet zaapelowali do władz i prokuratury o ujawnienie wszystkich okoliczności zaginięcia Ziętary i ponowne śledztwo w tej sprawie. Spowodowało to analizę śledztwa w Prokuraturze Generalnej i przekazanie go do Krakowa.

W styczniu 2016 roku przed poznańskim sądem okręgowym rozpoczął się proces byłego senatora Aleksandra Gawronika (zgodził się na podawanie pełnego nazwiska – PAP), którego prokuratura oskarżyła o podżeganie do zabójstwa Ziętary. W akcie oskarżenia Gawronikowi zarzucono, iż "chcąc, aby inne osoby dokonały porwania, pozbawienia wolności, a następnie zabójstwa Jarosława Ziętary, w związku z jego zawodowym zainteresowaniem i planowanymi publikacjami dotyczącymi tzw. szarej strefy gospodarczej, nakłaniał do tego ustalonych pracowników ochrony firmy Elektromis, w szczególności w ten sposób, że podczas prowadzonej z nimi rozmowy, dotyczącej wpływu na postawę Jarosława Ziętary, stwierdził: on ma być skutecznie zlikwidowany". Były senator nie przyznawał się do winy.

24 lutego tego roku Sąd Okręgowy w Poznaniu uniewinnił Gawronika od zarzutu podżegania do zabójstwa Ziętary. Sędzia Joanna Rucińska podkreśliła w uzasadnieniu wyroku, że "prokurator nie wykazał, aby oskarżony był sprawcą zarzucanego mu czynu, czego skutkiem musiało być wydanie wyroku uniewinniającego Aleksandra Gawronika". Wyrok nie jest prawomocny, prokuratura złożyła już apelację od tego orzeczenia.

W styczniu 2019 roku ruszył natomiast proces byłych ochroniarzy Elektromisu - Mirosława R., ps. Ryba, i Dariusza L., ps. Lala – oskarżonych o uprowadzenie, pozbawienie wolności i pomocnictwo w zabójstwie Jarosława Ziętary. Według śledczych oskarżeni, udając policjantów, mieli zwabić Ziętarę do samochodu przypominającego radiowóz, a potem przekazać dziennikarza osobom, które go zamordowały. Kolejna rozprawa w tym procesie ma się odbyć w połowie września.

Rocznica zaginięcia Jarosława Ziętary

Jarosław Ziętara urodził się w Bydgoszczy w 1968 roku. Był absolwentem poznańskiego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Pracował najpierw w radiu akademickim, później współpracował m.in. z "Gazetą Wyborczą", "Kurierem Codziennym", tygodnikiem "Wprost" i "Gazetą Poznańską". Ziętara zajmował się m.in. tematyką tzw. poznańskiej szarej strefy. Z tego powodu – jak wynika z ustaleń prokuratury - miał zostać uprowadzony i zabity.

>>> Spakował psy do worka i wywiózł do lasu! "Szukamy zwyrola"

W 1999 roku Jarosław Ziętara został uznany za zmarłego. Dzięki temu, na bydgoskim cmentarzu jego rodzina mogła umieścić symboliczną tablicę. Ciała dziennikarza do dnia dzisiejszego nie odnaleziono.

W 2016 r. na kamienicy przy ul. Kolejowej 49 w Poznaniu, gdzie mieszkał Ziętara, i gdzie widziany był po raz ostatni, odsłonięto tablicę z wizerunkiem reportera i napisem: "W tym domu mieszkał Jarosław Ziętara. Porwany 1 września 1992 r. Zginął dlatego, że był dziennikarzem". Z inicjatywą upamiętnienia w ten sposób poznańskiego dziennikarza wyszedł Komitet Społeczny im. Jarosława Ziętary.

Bliscy dziennikarza co roku spotykają się, by uczcić jego pamięć. Tegoroczne obchody rocznicy zaginięcia Jarosława Ziętary będą wyjątkowe. 2 września w Wielkopolskim Urzędzie Wojewódzkim w Poznaniu Jarosław Ziętara zostanie pośmiertnie odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski przez Prezydenta RP. Odznaczenie odbierze rodzina dziennikarza. Również w piątek - w holu urzędu - otwarta zostanie wystawa okolicznościowa poświęcona Jarosławowi Ziętarze.

Czytaj także: Komendant straży pożarnej w Gostyniu zawieszony. Mężczyzna miał prowadzić pod wpływem alkoholu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki