Będziecie zaskoczeni

Mama pięcioraczków z Horyńca zdradziła szczegóły przeprowadzki do Tajlandii. "To najtrudniejszy punkt"

Rodzina Clarkeów z Horyńca postanowiła zmienić swoje życie o 180 stopni, spakować się i wyjechać do Tajlnadii. Od jakiegoś czasu pokazują w mediach społecznościowych jak wygląda pakowanie przygotowanie do podróży z 11 pociech. Teraz mama pięcioraczków z Horyńca, zdradziła, co będzie najtrudniejsze w ich podróży.

W rodzinie Clareków trwa intensywne pakowanie i segregowanie rzeczy. 31 marca rodzina pani Dominika, mama pięcioraczków z Horyńca i ich siódemki rodzeństwa, zapowiedziała, że całą rodziną wyprowadzają się z Polski. Razem z mężem Vincentem postawili na Tajlandię. To spore wyzwanie ponieważ logistycznie trzeba wszystko bardzo dobrze zaplanować mając pod opieką 11 dzieci, a 13 biletów lotniczych, to spory wydatek.

Ta życiowa zmiana wymaga załatwienia wielu formalności, między innymi międzynarodowego prawa jazdy, czy szkoły dla dzieci. Ważna również dla rodziny była bliskość lekarzy specjalistów, do których można udać się po pomoc. Co jest szczególnie ważne przy czwórce najmłodszych dzieci, które wciąż wymagają opieki medycznej.

Teraz pani Dominika zdradziła nieco więcej szczegółów samej podróży, która z pewnością będzie ogromnym wyzwaniem. - Bierzemy ze sobą 10 bagażów głównych. Każdy z nich może ważyć do 20 kilogramów. Do bagaży najmłodszych dzieci bierzemy mleko i pieluszki. Bierzemy tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Każdy z nas będzie miał jeszcze bagaż podręczny do którego spakujemy rzeczy na przebranie, bo podróż będzie trwała dwa dni - mówi pani Dominika.

Do tego jeszcze dwa wózki i cztery łóżeczka turystyczne.

Rodzina nie bierze ze sobą niczego z Polski. Niczego nie będzie też wysyłać do Tajlandii z Polski. Rodzina zamierza organizować się na miejscu.

- Nie wiem, jak będzie wyglądać podróż. Jest bardzo dużo niewiadomych - mówi pani Dominika.

Pierwszy samolot startuje z Warszawy, do której rodzina dostanie się wynajętym autokarem. Podróż ta będzie trwała 5 godzin. Z Warszawy rodzina leci do Dubaju, gdzie będzie czekać 5 godzin na kolejny lot. To zdaniem taki pięcioraczków może być najtrudniejszy moment podróży. Następnie z Dubaju polecą do Crabi w Tajlandii. Tam będą czekać na rodzinę trzy taksówki, które przewiozą 13 osób do przystani, gdzie transportem nocnym przemieszczą się na wyspę na której chcą mieszkać.

- Nigdy nie byliśmy w Tajlandii, nie mamy tam nikogo, kto by nam pomógł wszystko załatwić. To będzie najtrudniejszy punkt programu - dodaje pani Dominika.

Rodzina pięcioraczków z Horyńca opowiada o swoich przygotowaniach do przeprowadzki
Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki