Początek sierpnia, Legnica. Wtedy Górnik Zabrze sięgnął po ostatnie ligowe zwycięstwo i pokonał na wyjeździe 3:1 beniaminka Miedź. Od tamtej pory piłkarze Marcina Brosza szukają formy i jej nie znaleźli, bo wciąż nie mogą się przełamać. Wyjątkiem jest wysokie zwycięstwo 9:0 nad Unią Hrubieszów, która gra w klasie okręgowej.
- Analizując naszą grę, wspominaliśmy poprzedni sezon i wierzymy, że w końcu wskoczymy na właściwe tory, jesteśmy przekonani, że konsekwentna praca i przekładanie tego, co trenujemy na mecz efekty przyjdą tak jak mieliśmy analogicznie w tamtym sezonie - deklaruje Brosz na czwartkowej konferencji. Oczywiście oczekiwania są zdecydowanie większe i robimy wszystko by tym oczekiwaniom sprostać. Jestem przekonany, że te efekty przyjdą już w piątkowym spotkaniu z Lechem.
Kolejorz po raz ostatni również wygrał (2:1) z... Miedzią. Sęk w tym, że legniczanie byli rywalami Lecha w ostatniej kolejce ekstraklasy. Poznaniacy przystąpią do meczu spokojniejsi. Brosz jednak nie obawia się o swoich piłkarzy. - Każda strzelona bramka, każda sytuacja, która jest stwarzana w trakcie nie treningu a meczu dodaje pewności siebie. Zespół cały czas się cementuje, każde dobre zagranie, które pozwala koledze się otworzyć powoduje, że jesteśmy lepsi indywidualnie i w każdej formacji - mówi trener Górnika.
Zabrzanie mają nóż na gardle. Jeśli nie pokonają Lecha, to ich sprawy znacznie się skomplikują. W najgorszym wypadku będą mogli wylądować w strefie spadkowej. Początek meczu z Lechem zacznie się w piątek o godzinie 20:30.
>>> W Parku Śląskim odbędzie się odstrzał dzików: "Zwierzęta stwarzają zagrożenie dla mieszkańców"
Spotkanie z trybun bądź w telewizji na pewno będzie oglądał Michał Koj. - Mamy nadzieje, że przerwa krótka. To są takie urazy, które są nieprzyjemne dla piłkarza. Staw barkowy – musimy poczekać, co powie lekarz na razie jest obrzęk, na ten moment pierwsza diagnoza nie jest tak zła jak była bezpośrednio po meczu - przyznaje Marcin Brosz.