Olek został uduszony! Bliscy opłakują 14-latka z Bytomia: Był zawsze taki radosny

i

Autor: Arc. prywatne Olek został uduszony! Bliscy opłakują 14-latka z Bytomia: "Był zawsze taki radosny"

Olek został uduszony! Bliscy opłakują 14-latka z Bytomia: "Był zawsze taki radosny"

2020-09-29 14:06

Mieszkańcy Bytomia są wstrząśnięci tragedią, która dotknęła 14-letniego Olka. Chłopiec został brutalnie zamordowany w ośrodku wychowawczym w Łańcucie, gdzie jego współlokator udusił go za pomocą papieru toaletowego. Bliscy opłakują i wspominają nastolatka w ciepłych słowach. "Był zawsze taki radosny", mówi pani Żaneta. Pani Agnieszka, mama Olka, zapowiada walkę o sprawiedliwość.

Bliscy opłakują 14-letniego Aleksandra M. z Bytomia, który został uduszony przez współlokatora papierem toaletowym, podczas pobytu w ośrodku wychowawczym w Łańcucie. Nastoletni Olek był krnąbrnym dzieckiem, zdarzało się, że sprawiał problemy wychowawcze. Borykał się bowiem z wieloma problemami. Miał uciekać z domu, wagarować, obracać się w niewłaściwym środowisku. Ale bliscy chłopca mówią, że miał dobre serce. - Był zawsze taki radosny. Normalnie nie do uwierzenia, że go już nie ma wśród nas - mówi pani Żaneta, która znała chłopca. - Chciałabym, żeby to nie było prawda. Dlaczego on? - rozpacza z kolei pani Marlena. - Tak, jak go znałam, był lubiany - dodaje pani Katarzyna. Pogrzeb Aleksandra odbył się w czwartek, 17 września. Pożegnali go rodzina i bliscy, przyjaciele i znajomi. 

Przypomnijmy, że do tragedii w Łańcucie doszło w nocy z 6 na 7 września. 14-letni Olek spędził zaledwie cztery dni w pokoju ze starszym o rok kolegą. 7 września pracownicy placówki zauważyli, że chłopiec nie daje oznak życia. Po wezwaniu służb, lekarz stwierdził zgon dziecka, a sekcja zwłok wykazała, że w jego przełyku znaleziono kulkę uformowaną z papieru toaletowego. Ktoś mu ją tam wepchnął! Jak się później okazało, zrobił to kolega z kwarantanny, do czego 15-latek przyznał się podczas przesłuchania. - Jest to dla nas ogromny szok. Mam długi staż pracy, ale to pierwszy taki przypadek śmierci, a jak już dowiedzieliśmy się z mediów: zabójstwa - mówi dyrektor Głuch w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim".

Niewykluczone, że 15-latek będzie odpowiadał za swój czyn jako osoba dorosła. O tym zdecyduje sąd. Jeśli tak się stanie, będzie mu grozić 25 lat więzienia. W przeciwnym razie maksymalny wymiar kary to pobyt w ośrodku wychowawczym do czasu ukończenia 21. roku życia.

W sprawie głos zabrała mama Olka, pani Agnieszka. - Zadzwonili do mnie, że syn nie żyje. Myślałam, że mi serce stanie - mówi w rozmowie z "Faktem". - Prokurator powiedział mi, że zgon syna mógł nastąpić od 9 do 12 godzin wcześniej! Wychowawca twierdził, że był u syna 4 razy, ale ja w to nie wierzę - dodaje. Z relacji kobiety wynika, że ciało chłopca było poobijane. Jej zdaniem, przed śmiercią został jeszcze pobity. Pani Agnieszka zapowiedziała, że będzie walczyć o sprawiedliwość po śmierci syna. 

Pijany piłkarz rozjechał Amelkę

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki