Nożownik

i

Autor: Pixaby

Orzesze: Udusił córkę, chciał zabić żonę. Ale nie zginął od ciosów nożem! NOWE FAKTY!

2020-04-27 12:56

Prokuratura w Mikołowie prowadząca śledztwo w sprawie tragedii, która rozegrała się w czterech ścianach jednego z domów, w rozmowie z „Super Expressem" zdradza szczegóły zbrodni. Pojawiły się nowe, istotne fakty. Okazuje się, że mężczyzna, który prawdopodobnie udusił córkę i próbował zabić swoją partnerkę, nie zginął od ciosów nożem, choć miał zadać je sam sobie, próbując popełnić samobójstwo.

W rozmowie z „Super Expressem" prokurator Tomasz Rygiel prowadzący sprawę tragedii w Orzeszu zdradza szczegóły śledztwa, które podjęto w związku z tym, że w jednym z mieszkań znajdujących się na terenie tego miasta policjanci dokonali makabrycznego odkrycia: kobietę i mężczyznę w kałużach krwi, a także 9-letnie dziecko. Znalezione osoby to 42-letni Szymon S. i 41-letnia Joanna S., rodzice 9-letniej dziewczynki. Spośród tych trzech osób przeżyła jedynie kobieta, która z ranami kłutymi trafiła do szpitala.

Zgodnie z główną tezą śledczych, w Orzeszu miało dojść do tzw. rozszerzonego samobójstwa. Mężczyzna miał udusić dziecko, chciał zamordować także kobietę, więc ranił ją nożem, a później próbował na śmierć zasztyletować samego siebie. I w tym ostatnim ustaleniu pojawiły się nowe fakty, ujawnione przez śledczych.

- Otrzymaliśmy już wszystkie dokumenty z sekcji zwłok dziecka oraz mężczyzny, mamy również badania laboratoryjne. Przyczyną zgonu mężczyzny nie były ciosy zadane nożem, które były jedynie ranami powierzchownymi - mówi prokurator Tomasz Rygiel z Prokuratury Rejonowej w Mikołowie. - Mężczyzna zmarł przez zatrucie tlenkiem węgla, który pojawił się w mieszkaniu przez pożar wywołany prawdopodobnie przez niego samego. Nie był pod wpływem żadnych środków - dodaje.

Sekcja zwłok 9-letniej dziewczynki, jak pisaliśmy wcześniej na łamach "SE", wykazała, że dziecko zostało uduszone.

To nie wszystko. Jak ustalił „Super Express", przyczyną makabry miały być problemy finansowe, z którymi borykała się rodzina. Mówiły  nam o tym osoby z bliskiego kręgu ofiar. - Mieli długi, w grę wchodziły też jakieś prywatne porachunki - zdradzali.

Teraz okazuje się, że śledczy doszli do tych samych wniosków. - Wszystko wskazuje na to, że motywem zbrodni były problemy finansowe. Na razie nie mogę więcej zdradzić - mówi prokurator Rygiel.

Przypomnijmy, że do tej pory śledczy przesłuchali już wiele osób w sprawie, w tym ranną Joannę S. Wcześniej rozmowa z kobietą była niemożliwa ze względu na jej zły stan zdrowia. - Jej zeznania wskazują na to, że była ofiarą. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że to właśnie mężczyzna, ojciec dziecka, popełnił to przestępstwo - mówi prokurator Rygiel.

Wciąż trwa śledztwo i dalsze przesłuchania osób powiązanych z rodziną oraz tych, którzy mogą mieć istotne informacje w tej sprawie.

Rozbili gang narkotykowy ze Starachowic

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki