Ich świat jest kobietą

2004-05-13 19:54

Po coming oucie czuję się jak nowo narodzona! - mówi Kasia (24 l.). Lesbijka, uczestniczka warsztatów coming outu, czyli ujawniania prawdziwej orientacji seksualnej.

Coraz więcej tzw. dziewczyn z branży wychodzi z cienia. Magdalena Okoniewska opublikowała dziennik lesbijki, kilkadziesiąt "lesek" uczestniczyło w marszu homoseksualistów na Wawel.

MAGDA: "Napisałam książkę, żeby pokazać, że istnieje świat lesbijek. Nie gorszy czy lepszy, po prostu inny".

ANNA: "Po marszu na Wawel nie mogę pozbyć się uczucia lęku. Mimo to niczego nie żałuję".

EWA: "Wyszłyśmy z Anią na spacer. Minęły nas trzy osiemnastolatki. Krzyknęły: Dziewczyny, jesteśmy z wami! Kamień spadł mi z serca".

ALEKSANDRA: "Ujawnienie się jest jak nowe narodzenie. Przestaje się żyć w ukryciu, zrzuca maskę. Człowiek czuje się wolny".

Biegniemy uliczkami Krakowa. Na przodzie Ania, z tyłu Ewa i Daria. Lecą jajka, butelki, kamienie. Ktoś krzyczy: "Pedały do gazu!". Wpadamy do knajpki na rynku. Właściciel nas wypycha. Chowamy się w podwórzu starej kamienicy.

- Ten facet wyrwał mi tęczową flagę, chciał uderzyć - szepcze Ewa (27 l.).

-Nie wiedziałam, co robić - Ania (23 l.) patrzy trwożliwie na boki. - Płakałam. Wyłam. Chwała Bogu, nadbiegła policja.

Wrocławianki Ania i Ewa są razem od 6 lat. Przed rokiem na billboardach zobaczyła je cała Polska. Radosne, zakochane. Były jedną z 30 homoseksualnych par, które zdecydowały się wyjść z ukrycia. Domowy coming out, czyli ujawnienie orientacji, miały już za sobą. Ewa, bezrobotna absolwentka biotechnologii, coming out wspomina jako wielką kłótnię. Mama płakała, potem zaczęła szukać w tv programów o homoseksualistach. U Ani było spokojniej. - Zawiodłam cię? - zapytała mamę. Usłyszała: - To twoje życie.

Jak na ich plakatową demonstrację zareagowało otoczenie? - Na początku nie wychodziłam z domu - mówi Ewa. - Bałam się, że ktoś mnie pobije, znieważy. Wreszcie po zmroku wyszłyśmy z Anią na spacer. Na ulicy minęły nas trzy osiemnastki. Krzyknęły: "Dziewczyny, super! Jesteśmy z wami!". Kamień spadł mi z serca. Ale po krakowskim Marszu Tolerancji czuję, że to była przedwczesna radość.

Prawdziwa Kasia

Aleksandra Kamińska, studentka 5. roku psychologii, wbiega z rowerem na ostatnie piętro kamienicy w centrum Warszawy. W biurze Lambdy czekają Kasia (25 l.) i Maria (23 l.). Przyjdą jeszcze dwie dziewczyny. Od 9 marca, co wtorek, spotykają się na prowadzonych przez Aleksandrę warsztatach ujawniania. W klubie La Madame trwa wieczór poezji lesbijskiej. Występuje Mel Kozakiewicz z Nowego Jorku.

- Nie ma matrycy wzorowego coming outu. Każdy musi to zrobić po swojemu - przekonuje Kamińska. - Na warsztatach pokazuję różne sposoby ujawniania. Mówię również o przewidywanych reakcjach. To przygotuje dziewczyny do mówienia o swojej orientacji.

Kasia ma to już za sobą. O tym, że woli kobiety, wie od czasów podstawówki. Przez liceum i początek studiów głęboko spychała swoją tożsamość. Miała narzeczonych, dbała o wagę i perfekcyjny makijaż. Czuła, że udaje kogoś innego. Prawdziwa Kasia doszła do głosu po rozwodzie rodziców. - Powiedziałam mamie: "Chyba nie wyjdę za mąż. Faceci mnie nie pociągają". Były łzy, wizyta u psychologa. Mama powoli przyzwyczaja się do myśli, że ma córkę lesbijkę. Młodszy brat zareagował wspaniale. Powiedział: "Życie z przedstawicielem tej samej płci może być interesujące!".

Kamień z piersi

- Ujawnienie jest nowym narodzeniem - przekonuje Kamińska. - Przestaje się żyć w ukryciu. Jest się wolnym.

Kasia w nowej-starej skórze inaczej oddycha: - Jakbym zrzuciła kamień z piersi. Nie maluję się, nie grozi mi anoreksja.

Maria, studentka polonistyki, jest na początku drogi. Rodzinny coming out ją przeraża: - Rodzice są katolikami. Dla nich pedofilia i homoseksualizm to jedno. Do niedawna byłam taka sama. Kiedy starsza siostra szła z brzuchem do ołtarza, myślałam: "Boże, jak ona mogła TO zrobić przed ślubem?!". Zbieram siły do ujawnienia, ale boję się, że to może oznaczać zerwanie z rodziną.

Aleksandra Kamińska zna takie przypadki. Ceną ujawnienia może być wyrzucenie z domu, próby leczenia. Czasem - jak w przypadku Anki, pedagog w małej wiejskiej szkole - zwolnienie z pracy. Anka, od 9 lat w stałym związku, wystąpiła w talk-show o lesbijkach. Kilka dni po emisji dostała wymówienie. Najbardziej ją boli, że zwolnienie to sygnał dla dzieci: homoseksualizm jest zły.

- Mieszkam z kobietą. Kochamy się, ale przez to, że muszę to ukrywać, czuję się taka samotna - mówi Jola, uczestniczka warsztatów. - Wiem, że ujawnienie może być bolesne. Ale, jeśli będę dalej żyć w zakłamaniu, zwariuję.

Córka odchodzi

Spotykamy się w tzw. knajpie branżowej, czyli miejscu chętnie odwiedzanym przez homoseksualistów. Magdalena Okoniewska w martensach, skórzanej kurtce. Nie wygląda na matkę dorosłej córki. Nie wygląda też na rozwódkę, byłego świadka Jehowy, eks-nauczycielkę i agenta ubezpieczeniowego. Miesiąc temu, po publikacji książki "Mój świat jest kobietą. Dziennik lesbijki", Magdę mianowano reprezentantką polskich "lesek". - Niektóre koleżanki z branży uważają, że powinnam opisać długoletni związek dwu kochających się kobiet, a nie biwaki, knajpki - uśmiecha się Magdalena. - Ktoś napisał na forum, że specjalnie zostałam lesbijką, żeby napisać książkę. Bzdura.

Jej książkowy coming out wzbudził dyskusję nie tylko tzw. branży. Do kosztów własnych zalicza odsunięcie córki. Po rozwodzie zamieszkały razem. Eks-mąż założył nową rodzinę. Córka wiedziała o preferencjach Magdy. Na początku akceptowała w 100 procentach. - Widziałam, że jest rozdarta między wiarą a miłością do mnie - mówi Magdalena. - Świadkowie nie utrzymują kontaktów z ludźmi spoza swojego świata. Zwyciężyła religia. Córka wyprowadziła się do ojca. Raz w miesiącu spotykałyśmy się w domu mojej mamy. Kiedy wyszła książka, i te spotkania się skończyły.

Magdę czeka coming out przed mieszkańcami rodzinnego miasteczka. Dziennik lesbijki trafił na wystawy dwóch miejscowych księgarń.

- Nie boję się napiętnowania czy odrzucenia. Zawsze robiłam to, na co mam ochotę. Nie zamierzam się zmieniać - uśmiecha się Magda. - Napisałam tę książkę, żeby pokazać, że istnieje świat lesbijek. Nie gorszy czy lepszy, po prostu inny.

Ewa, Ania i Daria po marszu na Wawel nie mogą pozbyć się lęku na widok grupy wyrostków. Ale mimo wszystko uważają, że było warto.

Tak! Jestem lesbijką

- mówi Yga Kostrzewa, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Lambda Warszawa

- Wspaniale, że coraz więcej kobiet decyduje się przyznać: jestem lesbijką. Coming out jest wynikiem głęboko przemyślanej decyzji o końcu życia w kłamstwie. Zbyt długie oszukiwanie siebie i otoczenia nie prowadzi do niczego dobrego. Podwójna kontrola: w życiu codziennym, w pracy, bywa źródłem wielu tragedii. Ujawnienie może być bolesne, ale warto żyć w zgodzie ze sobą. Polskie lesbijki muszą pokonać więcej uprzedzeń niż ich zachodnie koleżanki. Homoseksualizm pań jest u nas traktowany bardziej jako fanaberia niż orientacja seksualna. Marsze, warsztaty ujawniania, dziennik Okoniewskiej to sygnał: coming out zatacza coraz szersze kręgi. Dzięki nim coraz więcej ludzi przestaje odbierać homoseksualizm jako chorobę. I coraz więcej lesbijek decyduje się mówić głośno: mój świat jest kobietą.

otwarci, ale poŁowicznie

- mówi prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog

- Homoseksualiści maszerują na Wawel, do księgarń trafia dziennik lesbijki, powodzeniem cieszą się warsztaty ujawniania prawdziwej orientacji seksualnej... Czy to rewolucja obyczajowa?

- Nie sądzę. Ostatnie lata nie przyniosły totalnego wzrostu ujawnień. Po prostu więcej się o tym mówi, pokazuje w telewizji. Homoseksualiści mają więcej organizacji, miejsc, w których wzmacniają się w procesie coming outu. Coraz więcej z nich wychodzi z cienia, ale są otwarci połowicznie. Mówią o sobie w grupie rówieśników, ale nie w domu. Zwierzają się ojcu, ale ukrywają przed matką, bratem itd. Lesbijka po środowiskowym coming oucie jedzie na święta do domu i znowu odpowiada na pytania: "kiedy za mąż"?

- Ujawnienie. Trudne zadanie w kraju, w którym pedofil równa się homoseksualista.

- Faktycznie. Rodzice 30-latka błagają mnie: "Zrób pan coś, syn kocha mężczyzn. Jak się policja dowie, zamkną go". Tłumaczę, że homoseksualizm nie jest przestępstwem, ale orientacją. Uspokajają się, ale następnego dnia proszą, żeby leczyć syna. Przychodzą sami geje i lesbijki i proszą o terapię, która wróci ich na "właściwe tory".

- Co robić?

- Jak najwięcej mówić o tym, że homoseksualizm to nie choroba, a geje i lesbijki mają prawo do życia w zgodzie ze swoją orientacją. Jeśli ludzie to zrozumieją, coming out będzie czymś normalnym.

 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki