Spraw, by seks za każdym razem smakował inaczej

2010-05-28 4:00

Pani Bożeno! – Kochamy się często w różnych pozycjach. A jednak, przynajmniej ja, mam wrażenie, że czegoś nam w tym seksie brakuje. Przydałby się jakiś mały pstryczek, jakaś mała iskierka, która bardziej by nas rozpaliła. Od razu powiem, że nie chodzi nam o żaden seks tantryczny, bo to nie dla nas. A może podpowiedziałaby nam pani coś pikantnego? (Olka)

Seks tantryczny, czyli taki bardziej uduchowiony, istotnie nie dla każdej pary jest do zaakceptowania. Te wszystkie oddechy, które trzeba synchronizować z ruchami, momenty bezruchu i orgazmy bez wytrysku mogą nie wszystkim odpowiadać. I nie muszą. Bo choć w seksie w gruncie rzeczy wszystko sprowadza się do jednego, to przecież za każdym razem może być inaczej. Zwykła, banalna pozycja misjonarska może dostarczyć niepowtarzalnych podniet. Wystarczy zastosować małą sztuczkę, wprowadzić jakiś element dodatkowy - i już drzwi do raju stoją otworem.

Kobiety uwielbiają jedną z odmian pozycji klasycznej, we wschodniej ars amandi znanej jako pozycja "bocian rozwija skrzydła". Wygląda to tak: ona leży na plecach, z kolanami przyciągniętymi mocno do piersi. On ujmuje jej stopy w swoje dłonie i wchodzi w nią, klęcząc. W takim ułożeniu on może pozwolić sobie na bardzo głębokie pchnięcia, które bezbłędnie trafiają prosto w jej punkt G. On, zamiast za stopy, może trzymać partnerkę za biodra. A przy okazji masować swoim podbrzuszem jej łechtaczkę.

Z kolei wielu mężczyzn za mistrzostwo świata uważa pozycję, zwaną tylny mostek. On siada na łóżku, wyciągając przed siebie nogi. Ona klęka nad jego podbrzuszem i wprowadza go do środka. Następnie odchyla się dość mocno do tyłu (na tyle ostrożnie, żeby nie uszkodzić sobie kręgosłupa, a jemu penisa). Ale nie koniec tej gimnastyki. Odchylając się, ona opiera swoją potylicę o łóżko (czy też inne podłoże) i... chwyta dłońmi jego stopy. Niewykonalne? Może nie od razu, ale przy kolejnej próbie na pewno się uda. Jeśli w trakcie coś was zaboli, wróćcie do klasyki.

A teraz może tak "prosty bat horyzontalny"? Ta pozycja, będąca odmianą kowbojskiej, poza rozkosznymi podnietami daje poczucie ogromnej bliskości. On kładzie się na plecach, ona siada na nim, przodem, opuszczając się na jego wyprężony członek. Następnie kładzie się na nim na płasko, mocno przylegając do jego ciała. Chwyta go za ręce, wyciąga ramiona na boki i lekko unosi klatkę piersiową. On powinien mieć mocno napięte stopy, aby ona mogła oprzeć się o nie palcami. I teraz oboje zaczynają się kołysać, jednocześnie pocierając ciałami. A ona reguluje głębokość jego pchnięć.

Generalnie miejcie na uwadze, że nadmiar wrażeń szkodzi miłosnej sztuce. Lepiej zastosować jeden mały manewr, np. ruch w poprzek zamiast wzdłuż albo głębsze pchnięcie zamiast płytszego, niż bombardować się nawzajem wymyślnymi figurami.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki