Super Sex: Kiedy przyjemność kończy się nieprzyjemnością

2014-07-25 4:00

Gorący piasek, szum fal, upajający zapach morskiej bryzy - i wy dwoje, spleceni w namiętnym uścisku. Wakacyjni - jakże często przypadkowi - kochankowie. Rozpaleni miłosnym żarem nie zwracacie uwagi na nic co poza wami, a możliwość złapania od partnera jakiejś choroby jest raczej ostatnią rzeczą, o jakiej w tym momencie moglibyście pomyśleć.

Uroki miłosnej ospy

"Wenus zdradliwa rozkosz cukruje, wkrótce nad kata ciało morduje". Tak o jednej z chorób przenoszonych drogą płciową, kile, czyli syfilisie, pisał przed wiekami anonimowy poeta, sam też nią podobno dotknięty. Syfilis, nazywany też m.in. niemocą kurewników, panią francą, ospą miłosną, budził w tamtych czasach grozę, gdyż nie potrafiono jej dobrze leczyć. Dziś ani kiła, ani rzeżączka nie są już tak straszne, medycyna się z nimi uporała, ale to nie znaczy, ze całkowicie zniknęły. Od paru lat obserwuje się ponowny wzrost zachorowalności, do czego przyczyniło się pojawienie szczepów bakteryjnych opornych na antybiotyki. Jest jednak wiele innych chorób, które mogą być przenoszone drogą płciową - przez wirusy, bakterie, grzyby i inne zarazki. W wydanym niedawno raporcie Światowej Organizacji Zdrowia stwierdza się, że chorób tych jest tak dużo, że można już mówić o pewnym zjawisku społecznym. Choroby przenoszone drogą płciową występują częściej u kobiet z uwagi na ich budowę anatomiczną i bardziej skomplikowaną gospodarkę hormonalną.

Czytaj: Super Sex: Wielka tajemnica małego punktu G

Jest zabawa, jest ryzyko

- Jedną z najważniejszych przyczyn sprzyjających pojawieniu się tych chorób jest współżycie seksualne z wieloma partnerami - podkreśla prof. Zbigniew Lew-Starowicz. - Badania amerykańskie pokazują, że ok. 28 proc. chorych miało regularne kontakty pozamałżeńskie, 16 proc. ujawniało trzech partnerów seksualnych w okresie do sześciu miesięcy. W przypadku homoseksualistów rozpowszechnianie się tych chorób ma o wiele większy zasięg, częściej bowiem zmieniają oni swoich partnerów. Około 94 proc. homoseksualistów ma ponad piętnastu partnerów, a 75 proc. - ponad trzydziestu. Nic więc dziwnego, że przenoszenie chorób poprzez kontakty seksualne u osób, które często nawiązują nowe kontakty seksualne, jest wręcz typowe.

Pozycja nie bez znaczenia

To, jaka choroba może ci grozić, zależy też od rodzaju uprawianego seksu, pozycji, techniki, kąta penetracji. I tak np. jeśli kochasz się oralnie i jesteś stroną aktywną, możesz nabawić się rzeżączki, zapalenia gardła, owrzodzenia ust, zapalenia wątroby. Jeśli w seksie oralnym jesteś stroną bierną, możesz złapać jakąś infekcję wirusową, bakteryjną, zapalenie cewki moczowej. Kontakty analne z zakażonym partnerem grożą zapaleniem cewki moczowej, gruczołu krokowego, wątroby, grzybicami. Nie lada wyzwaniem dla zdrowia jest seks grupowy, ale i niewłaściwe używanie gadżetów erotycznych (czy, co dużo bardziej ryzykowne, źle dobranych przedmiotów w charakterze gadżetów) może zakończyć się ostrą reakcją alergiczną, kontaktowym zapaleniem skóry, grzybicami.

Nie strach, ale refleksja

Nie chodzi o to, aby te wszystkie zagrożenia miały pozbawić nas radości seksu podczas wakacji. Chodzi o to, aby o nich wiedzieć i zachowywać się tak, żeby potem nie żałować tych upojnych chwil. Jeśli więc masz chęć na przelotny seks, zadbaj o odpowiednie zabezpieczenie. A bardziej wyrafinowane formy aktywności seksualnej zostaw dla stałego partnera.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki