Wiesław Ślósarz, seksuolog: Zdrada wzmacnia związek

2011-09-14 21:10

Przypadkowa, spontaniczna zdrada nie musi oznaczać końca małżeństwa. - Co więcej, może okazać się zbawiennym lekarstwem dla obojga partnerów i impulsem do scementowania ich związku - twierdzi Wiesław Ślósarz, znany seksuolog z Wrocławia.

Wieloletni skrywany romans prawie zawsze jest gwoździem do trumny małżeństwa. Ale spontaniczny jednorazowy skok w bok podczas delegacji czy wakacyjnego wyjazdu może wręcz umocnić związek. - Zdrada jest dobra, jeśli staje się pretekstem do wyjawienia niespełnionych oczekiwań i marzeń partnerów. Jest przecież oznaką, że ich relacje nie są wzorcowe - tłumaczy seksuolog.

Jeśli już dojdzie do skoku w bok, potrzebna jest szczerość i jasne postawienie sprawy. Zdradzony mąż nie może wyzywać żony, a zraniona niewiernością partnera małżonka nie powinna w cichości cierpieć dla dobra rodziny. Powinni porozmawiać ze sobą.

- To dobry moment, aby w końcu wyjaśnić, jakiego rodzaju seksu od siebie oczekujemy. Bo bardzo często nie mamy śmiałości wobec naszego partnera, aby zaproponować mu jakąś bardziej wyrafinowaną pozycję czy scenerię. Taka rozmowa jest też okazją do wybaczenia sobie oraz do pozbycia się poczucia winy i krzywdy spowodowanych przez zdradę - mówi Wiesław Ślósarz.

Niestety, niewiele par zdobywa się na odwagę i potrafi porozmawiać o własnej niewierności. Badania wskazują, że nawet chwilowy romans bywa najczęściej pretekstem do rozwodu czy zerwania związku. Dlatego Wiesław Ślósarz radzi: - Nie bądźmy zawzięci, rozmawiajmy ze sobą.

Wiesław Ślósarz, seksuolog:

- Przed skokiem w bok nikt nie myśli o poczuciu winy, które pojawia się po fakcie i może zatruwać życie. Lepiej więc przyznać się do błędu i szczerze porozmawiać z partnerem.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki