Policjanci z powiatu malborskiego interweniowali w Nowym Stawie (gm. Lichnowy). Konflikt rodzinny stał na ostrzu noża już dłużej, ale policja zabrała agresora z domu dopiero w ostatnią sobotę (11 lutego). Dopiero, bo jak się później okazało do dręczenia, bicia i poniżania domowników dochodziło tu już od listopada. Dlaczego dopiero teraz spotkała go kara? Nikt nie mógł zająć się sprawą wcześniej? Gdzie była policja?
Pił, poniżał, bił, ale to nie wystarczyło
Jak się okazało dotychczas cała rodzina - żona i dzieci znosili cierpienia w ciszy. Miarka przebrała się dopiero pewnego popołudnia, gdy pijany mężczyzna zrobił coś jeszcze. Przyniósł do domu kanister z benzyną i zagroził, ze spali dom.
Pijany chciał spalić własną rodzinę
Z materiałów prowadzonego przez śledczych postępowania wynika, że mężczyzna od listopada ubiegłego roku stosował przemoc fizyczną i psychiczną wobec swojej żony i dzieci. 54-latek, będąc pod wpływem alkoholu, wszczynał awantury, podczas których wulgarnie wyzywał i poniżał domowników, uderzał ich, kopał i wyganiał z domu
- informuje pomorska policja.
Rodzina o pomoc poprosiła w momencie, gdy mężczyzna zagroził im podpaleniem. Już popołudniu rozpoczęła się kolejna awantura domowa. Był pijany i agresywny. W pijackim amoku 54-latek przyniósł do domu kanister z benzyną i groził, że kiedy wszyscy będą spali, podpali dom. Przerażeni domownicy wezwali na pomoc policję.
Rodzinie założona została niebieska karta, a mężczyzna, z ponad promilem alkoholu we krwi, trafił do aresztu. Tam na pewno spędzi najbliższe 3 miesiące - tak postanowił sąd na wniosek prokuratora. W celi przyjdzie czas na przemyślenia, zeznania 54-latek będzie jeszcze składał wielokrotnie. Za znęcanie się i groźby karalne grozi mu kara pozbawienia wolności do 5 lat.