Wjechał autem do rzeki, bo... stracił pracę? ZGINĄŁ zakleszczony w pojeździe!

2020-01-02 16:30

Czy był aż tak zdesperowany? Roman B. (46 l.) z Bolszewa na Pomorzu wjechał samochodem do rzeki i stracił życie w zatopionym aucie. Wiele wskazuje na to, że przyczyną tragedii mogły być osobiste problemy mężczyzny.

Roman B. mieszkał w położonym nieopodal Trójmiasta Bolszewie. Pracował w firmie produkującej drzwi. - Od kilku miesięcy przechodził rehabilitację po operacjach nogi. Pracodawca wypowiedział mu umowę. Roman poczuł się jak śmieć. Załamał się - mówią mieszkańcy wsi i wskazują, że to doprowadziło do tragedii.

ZOBACZ: Raper Leh zginął w wypadku w Gdyni

W drugi dzień Świąt mężczyzna wsiadł wieczorem w auto i odjechał spod swojego domu. - O godzinie 23:00 otrzymaliśmy zgłoszenie, że po ulicach jeździ Kia Ceed, której kierowca może być pod wpływem alkoholu. Patrol ruszył, by go zatrzymać - mówi Karolina Pruchniak z wejherowskiej policji.

ZOBACZ: Tragedia na Kaszubach. Odnaleziono ciała dwóch zaginionych wędkarzy [ZDJĘCIA]

Na moście przy ulicy Polnej w Bolszewie mundurowi zauważyli zniszczone barierki ochronne przy mostku nad rzeką. W wodzie stał zatopiony po dach samochód. W środku był zakleszczony kierowca. - Policjant natychmiast skoczył do rzeki, by wydobyć mężczyznę. Na miejsce wezwano straż pożarną i nurka. Poszkodowany został wyciągnięty z auta, jednak mimo prowadzonej reanimacji, nie udało się go uratować - tłumaczy funkcjonariuszka.

Trwa ustalanie dokładnych okoliczności zdarzenia. Osoby, które były świadkami tego wypadku, proszone są o kontakt z wejherowską policją.

ZOBACZ: Uciekał przed burzą i zginął

Politycy od kuchni Kowal

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki