Nie zginęła na przejeździe, tylko została wcześniej zabita! Mąż 31-letniej Jolanty częściowo przyznał się do zbrodni

i

Autor: reprodukcja Tomasz Nowocinski/Super Express, KP PSP w Kartuzach 31-letnia Jolanta nie zginęła na przejeździe kolejowym w Mezowie pod Kartuzami, tylko została wcześniej zabita - poinformowała prokuratura

Tomasz K. wszystko zaplanował?!

Nie zginęła na przejeździe, tylko została wcześniej zabita! Mąż 31-letniej Jolanty miał upozorować wypadek

31-letnia Jolanta nie zginęła na przejeździe kolejowym w Mezowie pod Kartuzami, tylko została wcześniej zabita - poinformowała prokuratura. Do wypadku doszło w środę, 10 stycznia, gdy w samochód z ofiarą w środku uderzył szynobus. W bagażniku auta znaleziono jednak ślady krwi, a później ujawniono, że doszło do zbrodni, o którą podejrzany jest mąż kobiety.

Kiełpino. To nie był wypadek, tylko zabójstwo. 31-latka zginęła z rąk męża?

31-letnia Jolanta z Kiełpina pod Kartuzami została zabita. Taką informację przekazała prokuratura, choć wcześniej wydawało się, że kobieta zginęła w wypadku na przejeździe kolejowym w Mazowie po zderzeniu z szynobusem. Teraz okazuje się, że zdarzenia ze środy, 10 stycznia, mogły zostać upozorowane, by zatrzeć ślady zbrodni, o którą podejrzany jest mąż kobiety - Tomasz K. Mężczyzna został zatrzymany, usłyszał zarzuty i jak wyjaśniają śledczy, częściowo przyznał się do winy. Do sądu ma wpłynąć w sobotę, 13 stycznia, wniosek o jego tymczasowe aresztowanie. Grozi mu dożywocie. 

Zazdrość przerodziła się w chorobę?

Jolanta K. była znaną i bardzo lubianą młodą przedsiębiorczynią. Kobieta prowadziła w Kiełpinie salon urody dla pań. Drzwi się u niej nie zamykały, a w internecie próżno szukać złych opinii o zakładzie. Sielanka minęła jednak z powodu chorobliwej zazdrości jej męża, bo 31-latka lubiła towarzyski styl życia, dbała o siebie i była atrakcyjna. To miało się nie podobać Tomaszowi. - Nachodził ją w salonie i robił awantury, powiedziała w końcu: dość i powiedziała mu, że odchodzi - mówi naszemu reporterowi "Super Expressu" klientka i znajoma Jolanty K.

Mężczyzna miał sobie z tym nie radzić, bo nie mógł pogodzić się, że stracił swoją ukochaną - jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, miał podjąć leczenie psychiatrycznie. - On był do grudnia 2023 w zakładzie psychiatrycznym, wypuścili go i ją teraz zabił - relacjonuje znajoma Jolanty K.

Tomasz K. miał zaplanować zabójstwo żony

Mężczyzna miał zaplanować zabójstwo. Jak ustaliła prokuratura, wieczorem, 10 stycznia, zjawił się w salonie urody żony tuż przed zamknięciem. Następnie uderzył ją w tył głowy, najprawdopodobniej trzonkiem od siekiery lub innym podobnym przedmiotem. Ciało zataszczył do bagażnika i pojechał w kierunku torów kolejowych. Tam ustawił samochód na przejeździe, sadzając Jolantę na miejscu kierowcy.

Do tego momentu plan był doskonały, bo Tomasza K. nikt nie widział, jednak śledczy odkryli we wraku, w który wjechał pociąg, ślady krwi. Po zbadaniu okazało się, że należały do żony mężczyzny. W salonie 31-latki ujawniono kolejne ślady krwi. Policja zatrzymała Tomasza K., który już na pierwszym przesłuchaniu miał wyznać okrutną prawdę, do tego płacząc.

- Mężczyzna został przesłuchany i częściowo przyznał się do zbrodni. Złożył wyjaśnienia, które będą weryfikowane. Prokuratura na tym etapie nie będzie komentowała informacji o leczeniu podejrzanego - podała Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

W piątek, sobotę i niedzielę, 12-14 stycznia, w kościele w Baninie odbędą się różańce w intencji zabitej mieszkanki Kiełpina.

Tomasz K., zabił żonę i upozorował wypadek Jej auto wepchnął pod pociąg

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki