− Widziałam Zenka leżącego na podłodze. Był cały we krwi. Krzyczał, że tego nie wytrzyma. Lekarze uciskali mu bok, tu, pod sercem − tak mieszkanka osiedla Wrzeciono wspominała w rozmowie z „Super Expressem” popołudnie 5 czerwca 2023 roku.
Zenon Ś. po krwawym ataku walczył jeszcze o życie w szpitalu, ale nie udało się go uratować. Na miejscu tragedii policjanci zabezpieczyli zakrwawiony nóż, od którego zginął zaatakowany emeryt. Gdy 66-latek zmarł, jeszcze tego samego dnia policjanci zatrzymali podejrzanego o dokonanie ataku. Był nim starszy brat ofiary, dzisiaj 72-letni Józef Ś. Po wykonaniu sekcji zwłok postawiono mu zarzut zabójstwa.
Sprawa bardzo szybko trafiła do sądu i zakończyła się 10 miesięcy później. Była wtedy dla przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości ewidentna – brat pozbawił życia brata. Ale wyrok zapadł stosunkowo łagodny, jak na zabójstwo. Sprawca nie był wcześniej karany.
− Józef Ś. został skazany na 12 lat pozbawienia wolności − poinformowała nas Aneta Gąsińska, specjalista ds. informacji publicznej w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Jednak nie był to finał. Obrońcom Józefa Ś. udało się doprowadzić do skutecznej apelacji i jeszcze znacząco obniżyć karę.
– 23 października 2024 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie obniżył orzeczoną wobec Józefa Ś. karę z 12 lat do 8 lat pozbawienia wolności − przekazała rzeczniczka ds. karnych Sądu Okręgowego Anna Ptaszek.
– Prokurator po zapoznaniu się z uzasadnieniem wyroku odstąpił od kasacji – potwierdza też prokurator Piotr Antoni Skiba z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
To rzadkość, że wyrok w sprawie zabójstwa zostaje sprawcy zmniejszony. Dlaczego tak się stało w tym przypadku? Dlaczego doszło do bratobójstwa?
– Zenek był takim spokojnym gościem. Trzymał się, jak na swoje lata, dbał o siebie. Mówił nam, że ludzie jedzą za dużo mięsa, a on jedynie warzywa i owoce – wspominała „SE” sąsiadka zamordowanego Janina Kurek.
Inni dobrze mówili też o zabójcy. − Pan Józio, co zabił swojego brata, moim zdaniem był bardzo kochanym człowiekiem. Do tej pory nawet muchy by nie skrzywdził. Musiało się tam wydarzyć coś, co go sprowokowało do takiego posunięcia − słyszeliśmy również od mieszkańców Bielan. Do dziś nie wiedzą, co tam tak naprawdę zaszło. Józef Ś. ma jeszcze do odsiadki pięć lat.
Dlaczego zaatakował swojego brata? Jak słyszymy, oskarżony wyjaśniał, że „brat zaczął go bić, on był oparty przodem o blat kuchenny, chwycił lewą ręką nóż i zadał nim ciosy na oślep, od dołu do tyłu”.
Sąd pierwszej instancji uznał tę wersję za niewiarygodną w szczególności w świetle opinii biegłego w zakresie medycyny sądowej, z której między innymi wynika, że rany te musiały być zadane, gdy sprawca stał twarzą do ofiary. Na ciele sprawcy nie odnaleziono śladów pobicia.
Sąd Apelacyjny przyjął jednak, że oskarżony działał z winy umyślnej, ale w zamiarze ewentualny (sąd pierwszej instancji przyjął działanie w zamiarze bezpośrednim).
– Działanie w zamiarze ewentualnym uznawane jest za mniej karygodne i ustalenie takiego zamiaru często wpływa na wymiar kary łagodząco. Sąd Apelacyjny uznał, że w okolicznościach tej sprawy wystarczająca będzie kara 8 lat pozbawienia wolności uwzględniając dodatkowo dotychczasową niekaralność sprawcy, częściowe przyznanie się do winy i fakt, że tego samego dnia sam zgłosił się na policję – potwierdziła nam Anna Ptaszek, rzeczniczka prasowa ds. karnych Sądu Okręgowego.