Filipek został zdiagnozowany w 24 tygodniu ciąży: ma całkowicie nieprawidłowy spływ żył płucnych, odwrócenie trzewi. Chłopczyk od razu po urodzeniu był reanimowany i dostał tylko 3/10 punktów w skali apgar. Na pierwszej wizycie u kardiochirurga rodzice usłyszeli, że będą potrzebne trzy operacje, aby ich synek mógł żyć prawie jak zdrowe dziecko. Ale do dziś maluszek przeszedł już ich aż siedem! A jego stan nadal jest bardzo poważny. - Dzięki lekarzom w Łodzi Filip jest z nami i żyje. Ale w naszym kraju wyczerpały się możliwości dalszego leczenia - mówią rodzice.
i
Po wielu operacjach nastąpiły powikłania: nadciśnienie płucne, enteropatia, padaczka, niedobór odporności. Najtrudniejsze do leczenia są nierosnące żyły płucne. - W Polsce nie ma możliwości ani sposobów, by temu zaradzić - mówi zrozpaczona Agnieszka Garnowska, mama Filipka. Jedynym ratunkiem dla chłopczyka jest wyjazd do USA. Tam lekarze z Bostonu, dr. Christopher Baird i dr. Kevin Freidman, mają odpowiednią technologię, by uratować chłopca. Proponują kompleksowe leczenie operacyjne, które naprawi żyłę płucną i, wcześniej już 3-krotonie korygowaną, zastawkę trójdzielną.
i
Jednak aby chłopiec mógł wyjechać, potrzebne jest aż 2 mln złotych. Trwa zbiórka na siepomagam.pl Mimo, że udało się zebrać mnóstwo pieniędzy, to wciąż jest za mało. Do 25 września trzeba uzbierać jeszcze ponad 880 tys. zł!
- Błagamy wszystkich o pomoc. Pomóżcie nam uratować naszego synka. Kochamy go z całego serca i pragniemy, by żył - mówią zrozpaczeni rodzice. Pomoc można za pomocą strony www.siepomaga.pl/filip-serce
i