Odwołanie Janusza Galasa ze stanowiska inżyniera jest w urzędzie owiane tajemnicą. - Nie chcemy tego komentować. Nie potwierdzam - mówi Bartosz Milczarczyk (37 l.), rzecznik Ratusza. Jednak, jak udało nam się ustalić w urzędzie, w przyszłym tygodniu mamy poznać szczegóły zmian w miejskim biurze drogownictwa, które dotkną również kontrowersyjnego inżyniera. Sam Janusz Galas miał w piątek wyłączony telefon.
Inżynier ze stanowiskiem pożegna się po 17 latach, kiedy to przyszedł na to miejsce z Zarządu Dróg Miejskich. Musi jeszcze wprowadzić w życie zmiany na Woli podczas budowy II linii metra, więc decyzyjny przestanie być wiosną. Wtedy wielu kierowców odetchnie. Spektakularnych wpadek Janusz Galas miał multum, "Super Express" pisał o nich wielokrotnie. W 2008 roku zaczął majstrować przy rondzie Zgrupowania AK "Radosław". Przemalowanie pasów sprawiło, że kierowcy zajeżdżali sobie drogę. Rondo szybko upodobali sobie ci, którzy chcieli wymusić stłuczkę i naprawić auto na cudzy koszt. Błąd Janusz Galas naprawił po trzech latach.
Decyzje inżyniera ruchu odczuli też tramwajarze. Przy okazji budowy trasy mostu Północnego przy zajezdni przy ulicy Encyklopedycznej zalecił on w 2012 roku budowę aż 64 sygnalizatorów. Efekt? Paraliż całej okolicy przy pierwszym uruchomieniu. Światła wyłączono, słupy zostały.
Podczas budowy centralnego odcinka II linii metra inżynier zafundował kierowcom gehennę, zamykając przejazd Trasą W-Z. Potem przejazd był możliwy tylko poza godzinami szczytu. Słup ze znakami informującymi o ograniczeniach w przejeździe dorobił się miana "totemu". Zniknął dopiero w ubiegłym roku. Ratusz tłumaczył, że błąd naprawił sam Galas.
Władze miasta też miały co naprawiać. Podczas ubiegłorocznych spotkań w ratuszu dotyczących zmian w Śródmieściu Janusz Galas rzucił pomysł wyburzenia estakad przy Dworcu Centralnym. Ratusz błyskawicznie zdementował. Po wprowadzeniu jesienią organizacji ruchu na czas remontu Marynarskiej, która sparaliżowała okolicę, Galas na miejscu się nie pojawił. Zatłoczone ulice Cybernetyki i Postępu obserwowali wiceprezydenci: Renata Kaznowska (47 l.) i Michał Olszewski (40 l.). To na podstawie ich decyzji inżynier musiał poprawić zaakceptowany przez siebie projekt. I tu chyba miarka się przebrała.