Józefów pod Warszawą. Na oczach dzieci pociął ich mamę [ZDJĘCIA]

2018-01-19 12:22

Adam M. (42 l.) przez lata terroryzował rodzinę. Gdy jego partnerka Kinga W. (49 l.) postanowiła zabrać dzieci i odejść - wpadł w szał. Odnalazł ją u przyjaciółki w Józefowie, włamał się przez okno i kuchennym nożem dźgał na oślep. Ofiarę uratowały córeczki, które wyrzuciły opętanego szałem ojca i wezwały pogotowie. Wczoraj miał ruszyć proces kata, ale odmówił udziału w rozprawie, twierdząc, że jego adwokat jest zbyt mało zaangażowany w sprawę.

Koszmar Kingi W. trwał blisko 17 lat. Wtedy poznała młodszego od siebie Adama M. Impulsywny samiec alfa lubił mieć ostatnie słowo, kontrolował jej znajomości i miał ciężką rękę. Policja bywała u nich regularnie. W końcu w 2016 r. kobieta zdobyła się na odwagę, złożyła zawiadomienie na policji, spakowała rzeczy i uciekła do przyjaciółki w Józefowie. Myślała, że jest bezpieczna. Cztery dni później Adam M. wdarł się do ich nowego domu i rzucił na kobietę z nożem. Zadawał ciosy na oślep. - Robił to w obecności dzieci - mówi prok. Marcin Saduś z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Kinga W. pamięta, jak Adam W. krzyczał "W końcu cię dopadłem!". Dźgał po rękach, szyi, klatce piersiowej i karku. 49-latka nie przeżyłaby ataku, gdyby z pomocą nie przyszły jej córki (wówczas 6 i 10 l.). Były tak dzielne, że zatamowały krwotok i wezwały pomoc. Bestia stanęła wczoraj przed sądem za usiłowanie zabójstwa i znęcanie, ale proces nie ruszył. - Mój adwokat ma nijakie podejście i jest niezaangażowany w sprawę. Będę milczał, dopóki nie dostanę nowego obrońcy, i nie chcę brać udziału w procesie - powiedział. Mecenas Andrzej Adamczyk przychylił się do wniosku klienta, więc sprawę trzeba było odroczyć. I choć na sali nic się nie działo, atmosfera była gorąca. Nabuzowany Adam M. co rusz coś wykrzykiwał. A jego ofiara nie była w stanie spojrzeć w jego stronę. W rozmowie z "Super Expressem" powiedziała, że chciałaby, żeby jej historia była przestrogą dla innych kobiet żyjących w związku z katem. - Uciekajcie, póki nie jest za późno - mówiła ze łzami w oczach. Oprawcy grozi dożywocie.

Zobacz też: Zaginięcie Piotra Kijanki. Zakończono poszukiwania

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki