DRAMAT WARSZAWIAKÓW

Koszmarne ferie na Podhalu. Zwyzywał ją przy 9-latku, a zaczęło się niewinnie. "Poryczałam się"

2024-02-07 10:16

Ferie dla województwa mazowieckiego skończyły się 28 stycznia 2024 roku, czas więc na ich krótkie podsumowanie. Z dziennikarzami portalu „kobieta.onet.pl” rozmawiała pani Daria, która opowiedziała o dramacie – zawyżonych cenach i awanturach, które czekały na odwiedzających Podhale warszawiaków. − Poryczałam się. Nie mogłam dojść do siebie − zdradza turystka.

Podhale. Podsumowanie koszmarnych ferii na Podhalu. „Żałuję”

Zakopane to od wielu lat stolica ferii zimowych. Turyści z całej Polski chętnie wybierają się tam na odpoczynek. Spacer po Krupówkach, podróż na Gubałówkę czy trekking po górach to klasyka, której podejmują się corocznie tysiące osób z całego kraju. Jak się okazuje, niektóre rzeczy nie są takie kolorowe, jak by się wydawały na pierwszy rzut oka. Tegoroczny odpoczynek w Zakopanem nie należał do najtańszych, a co więcej – opryskliwi gospodarcze i restauratorzy dawali się we znaki wszystkim. Jedną z takich sytuacji, do których doszło w górach opisała w liście wysłanym do redakcji portalu „onet.pl” turystka.

Pani Daria wraz z mężem i 9-letnim dzieckiem udali się na ferie na Podhale. Pod stoiskiem serwującym kręcone ziemniaki, jak przyznaje, popełniła drobny błąd, który rozpętał piekło.

Zostałam zwyzywana przez sprzedawczynię i jej partnera, bo mąż wrzucił papierek do kosza na śmieci, który, jak się okazało, nie był koszem, lecz jakąś ich starą nieużywaną maszyną do frytek. Naskoczyli na nas, że to nie kubeł, więc mąż przeprosił i wyjął ten papierek (jakiś paragon). Od razu wypaliłam „bardzo przepraszamy, to naprawdę wyglądało jak kosz” (była tam już kupa śmieci, więc chyba każdy tak myśli i wrzuca). W odpowiedzi usłyszałam: „chyba u was w Warszawce tak to wygląda” − czytamy na portalu „kobieta.onet.pl”.

Turystka zdradza, że to był dopiero początek koszmaru. Kilka sekund po pierwszej rozmowie, przy stoisku pojawił się mąż kobiety, który nie oszczędzał w słowach.

Zaczął mnie wyzywać od najgorszych. Używał wulgaryzmów, których musiał słuchać towarzyszący nam 9-letni syn. Mąż zaczął mnie szturchać, dawał znać, że mam uciekać. Nikt nie reagował. Reszta sklepikarzy obserwowała całe zajście z nieukrywaną satysfakcją. Poryczałam się. Nie mogłam dojść do siebie i chciałam wracać do domu tego samego dnia. Wiem, że moje 9-letnie dziecko już też tam więcej nie pojedzie − dodaje w liście do redakcji Onetu przerażona kobieta.

To nie była tylko jednak taka sytuacja. Jak relacjonuje pani Daria, kolejnym zaskoczeniem były horrendalnie wysokie ceny, które jak twierdzi kobieta, były specjalnie zawyżane dla warszawskich turystów. − Ceny były zaklejone kartkami, bo przecież Warszawa przyjechała, to można podnieść przecież na ten czas, a potem się odklei − podsumowała.

Sonda
Pojechałbyś/ałabyś na ferie zimowe kamperem?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki