Miał być ślub i chrzest, a był pogrzeb. Dziadek przejechał 3-letniego Stasia podczas uroczystości

2025-10-04 5:30

Miały być łzy szczęścia, ślub i chrzest, zamiast tego był niewyobrażalny dramat, który wstrząsnął całą Polską. 8 października 2022 roku, na przykościelnym parkingu w pod radomskich Trablicach, zginął 3-letni Staś. Chłopczyk został śmiertelnie potrącony przez własnego dziadka. Dzisiaj mijają trzy lata od tej tragedii, o której rodzina już nigdy nie zapomni.

To miał być jeden z najpiękniejszych dni w życiu rodziny: dzień ślubu Agaty i Michała oraz chrztu najmłodszego dziecka. 8 października 2022 roku do kościoła w dużej wsi Trablice w powiecie radomskim zjechali bliscy i przyjaciele, by wspólnie świętować. Jednak radość zaledwie w jednej sekundzie zmieniła się w koszmar, którego nikt się nie spodziewał.

Radosny dzień zamienił się w koszmar

Na przykościelnym parkingu, tuż przed rozpoczęciem uroczystości, 45-letni dziadek próbował przeparkować samochód. W pobliżu pojazdu znalazł się jego wnuczek − 3-letni Staś. Malec, jak wskazywały późniejsze ustalenia śledczych, kucał lub był pochylony, a przez to całkowicie niewidoczny dla kierującego. W jednej chwili doszło do tragedii.

Na parkingu przed kościołem doszło do potrącenia 3-letniego dziecka. Chłopiec zmarł w szpitalu − przekazała wówczas podinsp. Katarzyna Kucharska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu.

Świadkowie do dziś pamiętają sceny, które rozrywały serce.− Widziałem, jak karetka podjechała pod kościół. Matka klęczała nad tym dzieckiem w pięknej, białej sukni i strasznie płakała. Obok niej stał pan młody − relacjonował mieszkaniec parafii, który widział dramatyczne chwile.

Ratownicy walczyli o życie chłopca, jednak pomimo wielogodzinnych starań lekarzy, Staś zmarł w Radomskim Szpitalu Specjalistycznym. − Chłopiec doznał obrażeń głowy i obrażeń wewnętrznych, które były przyczyną zgonu. Te obrażenia wskazują, że chłopiec nie stał, tylko kucał albo był przechylony − tłumaczył „Super Expressowi” prokurator Janusz Kaczmarek z Prokuratury Rejonowej w Radomiu.

Kilka dni później odbył się jego pogrzeb. Na nabożeństwo przyszły tłumy mieszkańców i przyjaciół. Maleńką, białą trumienkę niósł zrozpaczony ojciec, a obok szła matka z fotografią synka. − W naszej układance już zawsze będzie brakowało jednego puzelka, elementu. Staszku, dziękujemy Ci za każdy dzień, za to, co wniosłeś do naszego życia. Jesteśmy wdzięczni za te trzy lata − mówił tata chłopca podczas ostatniego pożegnania.

Śledztwo i dramatyczne ustalenia prokuratury

Radomska prokuratura prowadziła żmudne postępowanie, by ustalić dokładny przebieg wypadku. Przesłuchano świadków, analizowano nagrania, a także przeprowadzono sekcję zwłok i rozważano eksperyment procesowy. Sam dziadek złożył zeznania, które początkowo różniły się od relacji świadków. Twierdził, że do tragedii doszło nie podczas cofania, ale gdy ruszał samochodem do przodu, skręcając po łuku.

Najpierw cofnął pojazdem w kierunku bagażnika samochodu pary młodej. Potem zatrzymał się, by przepakować różne przedmioty z bagażnika. Następnie chciał przeparkować samochód i skręcał po łuku w prawo do przodu, wtedy poczuł, że najeżdża na jakąś nierówność. Odjechał i zobaczył w lusterku leżące na parkingu dziecko − przekazywał prokurator Janusz Kaczmarek.

Opinia biegłego była kluczowa. Stwierdził on, że dziadek nie naruszył zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym. − W chwili potrącenia chłopiec znajdował się w bardzo bliskiej odległości od pojazdu, ok. 70-80 centymetrów, i z uwagi na gabaryty samochodu i wzrost trzylatka, był całkowicie niewidoczny dla kierującego. Także czujniki wspomagające parkowanie nie wychwyciły przeszkody − tłumaczyła prok. Agnieszka Borkowska z Prokuratury Okręgowej w Radomiu.

Ostatecznie zapadła decyzja: „nikt nie poniesie odpowiedzialności karnej za tragiczną śmierć dziecka”. Śledczy podkreślali, że nie dopatrzono się również zaniedbań w zakresie opieki nad chłopcem.

Pamięć o Stasiu żyje w sercach bliskich

Tragedia z października 2022 roku wstrząsnęła całą Polską. Obraz matki w białej sukni, klęczącej nad umierającym dzieckiem, na zawsze pozostanie w pamięci świadków.

Pogrzeb zgromadził setki osób. − Staś zawsze mówił wieczorami: „Dobranoc wszystkim, dobranoc cały świecie, kocham cały świat!” − wspominał ojciec podczas homilii. Grób chłopca przykryły białe kwiaty, obok stanęła figurka anioła, a płonące znicze do dziś świadczą o tym, że pamięć o malcu wciąż jest żywa.

Dziś, trzy lata później, w rocznicę śmierci Stasia, rodzina i bliscy znów gromadzą się przy jego mogile. Choć czas mija, rana pozostaje niezabliźniona. − Miała być radość, a są łzy... − mówił tuż po tragedii ks. Jan Podsiadło. Te słowa wciąż brzmią boleśnie prawdziwie.

Pamięć o 3-letnim chłopcu, którego życie zostało tak nagle przerwane, nie zgaśnie. Dla rodziców, rodzeństwa i całej społeczności, Staś pozostanie na zawsze ich ukochanym aniołkiem.

Super Express Google News

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki