Z relacji mieszkańców wynika, że nagły napływ fanów rapera spowodował gigantyczne utrudnienia w okolicy. Hałas sportowych aut, odpalane race i fajerwerki, a także głośne tańce i krzyki sprawiły, że sytuacja bardzo szybko wymknęła się spod kontroli. A nielegalne „zaproszenie” na imprezę rozeszło się za pośrednictwem mediów społecznościowych. Na miejsce skierowano kilkadziesiąt załóg policji, które zakończyły nielegalne zgromadzenie.
Po zakończeniu koncertu, okolica wyglądała jak pobojowisko. Na chodnikach i jezdniach walały się liczne butelki i puszki po alkoholu. Mieszkańcy skarżyli się również na osoby załatwiające potrzeby fizjologiczne w przestrzeni publicznej. Komenda Stołeczna Policji poinformowała, że w związku z zakłócaniem porządku publicznego na terenie prywatnym przy ul. Ordona w Warszawie, policjanci wystawili 25 mandatów i zatrzymali 6 osób w związku z posiadaniem narkotyków.
Funkcjonariusze dodali, że wobec organizatora imprezy zostanie skierowany wniosek o ukaranie za zakłócanie porządku publicznego.
Burmistrz Woli Krzysztof Strzałkowski zapewnił w mediach społecznościowych, że dzielnica nie miała nic wspólnego z organizacją koncertu. Podkreślił, że organizator nie miał zgody na tak dużą imprezę masową, która wymaga szczególnych przygotowań i zabezpieczeń. Dodał, że policjanci byli na miejscu przed godziną 18 i nie mieli wcześniej wiedzy o planowanym tak dużym zgromadzeniu. W miarę wzrostu liczby uczestników siły policyjne zostały adekwatnie zwiększone.
Strzałkowski zapowiedział, że zwróci się do władz PKP o zweryfikowanie umowy z najemcą terenu i wyciągnięcie konsekwencji od prywatnego najemcy. Dodał, że poprosi służby miejskie o wycenę kosztów sprzątania i zwróci się do organizatora o ich pokrycie.
− Rozumiem sytuację mieszkańców pobliskich osiedli, którzy musieli zmierzyć się z hałasem i innymi utrudnieniami spowodowanymi tym zgromadzeniem − napisał burmistrz Woli.
Źródło: Komenda Stołeczna Policji, Facebook/Krzysztof Strzałkowski