Kara anulowana, ale zakaz na pluszowego pasażera wciąż obowiązuje
Historia zielonego pluszowego jamnika, który od lat towarzyszył Annie Partyce w pracy za kółkiem warszawskiego autobusu, wzbudziła w ostatnich dniach ogromne emocje wśród pasażerów i internautów.
43-latka, znana w sieci jako „Ania kierowniczka”, dekorowała nim szybę czołową autobusu, wierząc, że niewielka maskotka potrafi wywołać uśmiech, zwłaszcza u najmłodszych podróżnych.
Na początku sierpnia ZTM uznał jednak, że obecność pluszaka to „rażące uchybienie w stanie technicznym i estetyce pojazdu” i obciążył operatora − firmę PKS Grodzisk Mazowiecki − karą 799 zł.
Według regulaminu przewoźnika kierowcy nie mogą ozdabiać kabiny elementami nieuzgodnionymi z ZTM, a maskotki, podobnie jak naklejki czy proporczyki, mogą rzekomo rozpraszać uwagę lub ograniczać pole widzenia.
Fala wsparcia w mediach społecznościowych i petycja w obronie kierowczyni
Sprawa odbiła się szerokim echem w mediach społecznościowych. Pasażerowie zaczęli zbierać podpisy pod petycją w obronie jamnika. I tak do tej pory udało się zebrać ponad 1600 podpisów.
Tuż po decyzji ZTM-u kierowczyni opublikowała na swoim blogu krótki wpis. Powiadomiła w nim o tym, że zdecydowała się wysłać maile do rzecznika ZTM, biura prasowego ratusza i sekretariatu prezydenta Rafała Trzaskowskiego, proponując nawet przejażdżkę autobusem z pluszowym pasażerem.
− Wysłałam maile do rzecznika ZTM, szefowej biura prasowego Miasta St. Warszawy i Sekretariatu prezydenta Rafała Trzaskowskiego. Zaproponowałam spotkania i przejażdżkę autobusem wyposażonym w jamnika, żeby zobaczyli na własne oczy, że on w niczym nie przeszkadza, nie zaburza estetyki i nie powoduje niebezpieczeństwa podczas prowadzenia pojazdu − napisała w swoich mediach społecznościowych.