Warszawa, Śródmieście. Zderzenie tramwajów w centrum stolicy. Szokująca relacja pasażerki
Do wypadku doszło we wtorek (29 kwietnia) przy przystanku Muzeum Narodowe w kierunku ronda Dmowskiego. Tramwaj linii 7 najprawdopodobniej nie wyhamował przed przystankiem i z impetem wjechał w tył tramwaju nr 9. Oba pojazdy były pełne pasażerów dojeżdżających do pracy, szkół i urzędów.
Na miejscu natychmiast pojawiły się służby ratunkowe – sześć zespołów pogotowia, straż pożarna oraz policja. Część pasażerów wymagała hospitalizacji, ale – jak podkreślają ratownicy – nikt nie odniósł ciężkich obrażeń. Wśród poszkodowanych znalazła się również motorniczy tramwaju nr 9, który także został przetransportowany do szpitala.
− Jechałam tramwajem numer 7. W pewnym momencie poczułam mocne uderzenie. W ciągu ułamku sekundy znalazłam się na ziemi. Kiedy otworzyłam oczy, już wszyscy leżeli na ziemi − opowiada reporterowi „Super Expressu” jedna z rannych pasażerek. Jak tłumaczy, nie do końca pamięta całe zdarzenie.
W wyniku wypadku do warszawskich szpitali trafiło łącznie 11 osób. Poszkodowani zostali przewiezieni m.in. do szpitali na Stępińskiej, Kopernika, Lindleya, Wołoskiej i Grochowskiej. Większość z nich doznała stłuczeń, urazów głowy i kończyn. Ruch tramwajowy w centrum został całkowicie sparaliżowany. Linie 7, 9, 22, 24 i 25 zostały skierowane na trasy objazdowe. Wzdłuż al. Jerozolimskich utknęło niemal 20 tramwajów. Dopiero po kilkudziesięciu minutach akcji ratunkowej udało się odetkać jedną nitkę, która prowadziła przez most Poniatowskiego. – To była scena jak z filmu katastroficznego. Wszędzie syreny, karetki – relacjonuje kolejny świadek zdarzenia.
Choć obrażenia pasażerów nie były ciężkie, dla wielu rannych poranna podróż przez centrum Warszawy już na zawsze pozostanie w pamięci.
Jak ustaliliśmy po godzinie 15, Tramwaje Warszawskie powołały komisję, która zbada przyczyny zderzenia tramwajów. Rzecznik spółki Witold Urbanowicz potwierdza, że jedną z pierwszych hipotez była awaria systemu hamulcowego w tramwaju linii 7. – Każdy tramwaj wyposażony jest też w system hamowania awaryjnego. Został on sprawdzony bezpośrednio po wypadku i zadziałał prawidłowo. Ale nie wykluczamy na razie ani awarii technicznej pojazdu ani błędu motorniczej. Została powołana komisja, która będzie analizować i ustalać przyczyny wypadku – mówi.
Motornicza, która kierowała tramwajem linii 7 pracuje w spółce od kilkunastu lat. Jest doświadczonym kierowcą tramwaju.
