Michał B. i Kewin M. to dwaj dwudziestotrzyletni degeneraci. Przed Sądem Okręgowym w Siedlcach odpowiadali za zbrodnię, której dopuścili się w 2017 roku. Wiedzieli, że śledczy oparli się na poszlakach, opisując prawdopodobny przebieg zabójstwa, toteż od początku procesu z premedytacją prowadzili z sądem grę w kotka i myszkę. Czas biegł nieubłagalnie, proces przedłużał się, bo oskarżeni kręcili. - Ja nie zabiłem, to Kewin – oskarżał kolegę Michał. - To nie ja, to Michał – bronił się Kewin. Wyjawienie prawdy groziło tym, że przynajmniej jeden z nich może spędzić za kratkami resztę życia.
Sąd uznał, że to Michał B. (23l) był prowodyrem i sprawcą zabójstwa. Skazał go na 25 lat więzienia. A Kewin M.(23l)? - Nie można jednoznacznie stwierdzić, że brał czynny udział w zamordowaniu Katarzyny. Z zebranych materiałów wynika, że był kierowcą, który podwiózł Michała B. Niemniej w ramach solidarności koleżeńskiej pomagał zabójcy zacierać ślady i nie powiadomił o przestępstwie organów ścigania. Michał i Kewin nie pogodzili się z wyrokami. Ich obrończy wnieśli apelację o uniewinnienie. Sąd Apelacyjny w Lublinie nie dał się zwieść i podtrzymał wyrok siedleckiej okręgówki.
Kasia S. (+18l) została zamordowana w kwietniu 2017 roku nieopodal Starej Dąbrówki, gdzie mieszkała. Była winna Michałowi B. dwa tysiące złotych. Nie oddała pożyczki w terminie i wiedziała, że prędzej czy później będzie musiała stanąć z nim oko w oko. Nie sądziła tylko, że Michał przyprowadzi ze sobą kolegę, a ona z tego spotkania nigdy nie wróci do domu. Przyjechali po nią samochodem. Ufnie wsiadła do środka. Zatrzymali się dwa kilometry dalej, pod lasem. Tam doszło do kłótni, w której głównym argumentem był młotek, którym zadano dziewczynie 17 uderzeń. Potem mężczyźni solidarnie zaciągnęli ciało Kasi w głąb lasu i zamaskowali je gałęziami. Wpadli trzy dni później. Policja zatrzymała ich, a prokurator przedstawił zarzuty. Obaj trafili do aresztu.