- To były ułamki sekund. Zatrzymałem autobus w bezpiecznym miejscu i pobiegłem do leżącego mężczyzny. On nie dawał oznak życia, dlatego natychmiast rozpocząłem masaż serca. W tym czasie ktoś wezwał pogotowie - opowiada Grzegorz Górski, od czterech lat kierowca miejskich autobusów. - Po kilku minutach na chwilę reanimację przejęła jakaś kobieta, a ja poinformowałem dyspozytora MZA o sytuacji. Akcja była bardzo dynamiczna - dodaje.
Wszystko wydarzyło się u zbiegu al. Niepodległości i ul. Malczewskiego. Pan Grzegorz kierował wtedy autobusem linii 222. Mimo wielkiego czynu mówi skromnie, że zrobił to, co do niego należało: - Mieliśmy szkolenie z udzielania pierwszej pomocy. Nie mogłem się inaczej zachować, widząc człowieka leżącego na ziemi.
Z jego postawy zadowolone są też władze Miejskich Zakładów Autobusowych. Prezes firmy ma wyróżnić bohaterskiego kierowcę.
Zobacz: Duże Fiaty na Żeraniu. W sobotę 17 października zlot Fiata 125p w FSO