7-latka była z mamusią, gdy doszło do dramatu. Poparzenie benzyną, lądował śmigłowiec LPR

i

Autor: WAWA HOT NEWS24

Potworne

Tylko na chwilę została sama z córką. Poparzona 7-latka walczy o życie w szpitalu. "Co ja zrobiłam?!"

2023-09-13 12:01

Późnym wieczorem w poniedziałek, 11 września, przy jednej z posesji w niewielkiej miejscowości pod Wołominem zaroiło się od służb. Okazało się, że doszło tam do mrożącej krew w żyłach sytuacji - matka oblała benzyną i podpaliła swoją 7-letnią córeczkę! Dziewczynka walczy o życie w szpitalu. Relacja jej dziadka jeży włos na głowie.

Tragedia pod Wołominem. 7-latka i jej matka poparzone łatwopalną substancją

Informacja o potwornym zdarzeniu trafiła do służb w poniedziałek (11 września) po godz. 22:30. Jak nazajutrz informowały służby, na jednej z posesji w niewielkiej miejscowości pod Wołominem doszło do poparzenia łatwopalną substancją dwóch osób - 7-letniej dziewczynki oraz jej około 40-letniej matki.

Na miejscu oprócz policji pracowała również straż pożarna, a także pogotowie ratunkowe. Lądował również śmigłowiec LPR, który zabrał do szpitala poważnie ranną 7-latkę. Dziewczynka doznała oparzeń sięgających 60 proc. jej ciała. Nie wiadomo, czy przeżyje...

Matka dziewczynki została mniej ranna. Z oparzeniami około 20 proc. ciała została zabrana do szpitala karetką pogotowia.

Okoliczności tragedii policjanci wyjaśniają pod nadzorem prokuratora. Badane są wszystkie pojawiające się w tej sprawie hipotezy. Jednak relacja dziadka 7-latki mrozi krew w żyłach. Wynika z niej, że to matka najpierw oblała benzyną, a później podpaliła swoje dziecko!

Matka oblała 7-latkę benzyną i podpaliła

Reporter "Faktu" dotarł do dziadka poparzonej dziewczynki. Z jego relacji wynika, że to jej matka doprowadziła do tragedii. - Nie mogłem spać. Była godzina 22, syn przyjechał z pracy. Patrzę, a tam pogotowie, straż, mnóstwo samochodów. Nie wiedziałem, co się dzieje. Idę i pytam syna, co się stało, a on mi mówi: "Agnieszka podpaliła córkę" - przekazał pan Henryk w rozmowie z "Faktem".

Jak dodał, feralnego wieczoru nic nie zapowiadało, że dojdzie do tragedii. Jego żona była wówczas z synową. Pilnowała z nią dwóch swoich wnuczek. W pewnym momencie teściowa 40-latki poszła ze starszą z dziewczynek do drugiego pokoju, a młodsza, 7-latka, została sama z mamą. Wtedy rozegrał się dramat. Kobieta wzięła zapałki oraz benzynę do kosiarki swojego teścia.

- Wylała na córkę benzynę i ją podpaliła, a że pooblewała sobie przy tym ręce, to też je poparzyła. Potem w szpitalu powtarzała: "Co ja zrobiłam, co ja zrobiłam" - powiedział reporterowi „Faktu” dziadek 7-latki.

Jak tłumaczył mężczyzna, jego synową dopadła depresja. Kobieta próbowała walczyć z chorobą. Szukała pomocy i od jakiegoś czasu leczyła się psychiatrycznie.

Sonda
Czy depresja to problem, z którym walczy się w Polsce w odpowiedni sposób?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki