Według Grabowskiej anioły wypadają blado

2009-07-11 18:00

Urszuli Grabowskiej (33 l.) popularność dały role kobiet niezależnych: Sylwii z "Tylko miłość" i Patrycji z "Na dobre i na złe". Nam aktorka zdradza, czy lubi grać czarne charaktery, na kim wzoruje swoją postać i czego się nie boi.

- Sylwia z serialu "Tylko miłość" to prawdziwy czarny charakter...

- W każdym serialu pewne typy postaci są nakreślone mocną, ciemną kreską. Niemniej scenarzyści starają się na ogół w pewien sposób usprawiedliwiać czarny charakter, wskazując przyczyn zła w jego dzieciństwie czy przeżyciach z przeszłości. Natomiast moja bohaterka jest pokazana bez usprawiedliwień jako rzeczywiście zła kobieta, nawet jeśli wydaje nam się, że złagodniała, to tylko chwilowa zmiana.

- Wielu aktorów uważa, że czarne charaktery są ciekawsze do grania?

- Podobno najtrudniej jest zagrać anioła, by nie wypadł blado i mdło. Zły charakter rzeczywiście zazwyczaj jest bardziej interesujący, bo najciekawsze jest w nim to, iż bywa nieprzewidywalny nawet dla jego odtwórcy.

- Czy Sylwia Sztern nosi cechy konkretnej osoby, wzorowała ją pani na kimś?

- Scenariusz dosyć dokładnie określa charakter Sylwii. W tym względzie nie mam zbyt dużo swobody twórczej. Ale na początku pracy nad tą rolą przyglądałam się wokalistkom popowym. Chciałam przybliżyć sobie ich styl, sposób bycia, wizerunek kobiety glamour. Pewnego dnia na dworcu zauważyłam jedną z bardzo znanych wokalistek w złotej wydekoltowanej sukience. Popatrzyłam na nią i pomyślałam, że to Sylwia Sztern. Podpatrywałam też Edytę Górniak, Jennifer Lopez. Jednym słowem przyglądałam się wyrazistym scenicznym charakterom.

- Nie boi się pani zaszufladkowania, pozostania w pamięci widzów jako Sylwia Sztern?

- Nie. Ta rola, to jedno z zawodowych wcieleń. Teraz jest czas na Sylwię Sztern, za chwilę zmierzę się z innym bohaterem i charakterem.

- Nie brakuje pani możliwości skonfrontowania postaci Sylwii z inną postacią kobiecą w innym w serialu?

- Dosyć długo grałam Patrycję Sambor w serialu "Na dobre i na złe". Na razie mam jednak urlop, od tej postaci. Czy się z nią pożegnałam? Nie wiadomo. Jedyne, co mi tak naprawdę doskwiera, to brak czasu na odnalezienie siebie. Kiedy gram, intensywnie pochylam się nad tym konkretnym zadaniem.

- W czym chciałaby się pani zrealizować?

- Najczęściej takie tęsknoty pojawiają się, gdy ma się czas zatęsknić, a ja na razie mam to szczęście, że dosyć płynnie przechodzę od zadania do zadania. Czerpię z tego, co niesie mi życie.

- A jak miewa się pani synek?

- Bardzo dobrze. Dziękuję.

- Pójdzie w pani ślady?

- Obserwuje mnie zza kulis. Jest obecny na próbach w teatrze, rzadziej na planie. Uważa, że mam zabawną pracę. W jednej ze sztuk jest sekwencja leśna, w której biegamy za czarnym motylem. Stwierdził, że fajnie jest mieć taką pracę, w której można się tak fajnie pobawić.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki