Ewa Kasprzyk wspomina udział w "Tańcu z gwiazdami". Wróciła do głośnego spięcia z Grabowskim. "Zrobiliśmy wtedy show!"

2024-03-18 10:56

Po raz pierwszy w programie „Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami” mogliśmy podziwiać Ewę Kasprzyk już w 2015 r. Wówczas występowała w gronie uczestników. Teraz po raz pierwszy zasiadła za stołem jurorskim. Jak aktorka po latach wspomina swoją przygodę na parkiecie i jaką ma radę dla tych, którzy stanęli do rywalizacji tej wiosny?

- Gdy kończyła się w 2015 r. pani przygoda z „Tańcem z gwiazdami” w roli uczestniczki, przypuszczała pani, że będzie jeszcze okazja, aby tu powrócić?

- Pamiętam, jak w jednym z odcinków powiedziałam jurorom w odpowiedzi na jakieś krytyczne uwagi, że może i nas oceniają, czasami dość surowo, ale ja przynajmniej ciągle jeszcze tańczę, w przeciwieństwie do nich, którym zostało już tylko siedzenie i oglądanie (śmiech). Zwłaszcza Iwonka Pavlovic wytykała mi wtedy ciągle, że nie trzymam ramy. Dziś ta perspektywa się zmienia, ale mimo że teraz zasiadam po drugiej stronie jurorskiego stołu, wciąż dobrze wiem, z jakimi emocjami wiąże się występ na tym parkiecie. Myślę, że bez względu na to, jak dużego człowiek nie miałby doświadczenia, ile by nie trenował i jak nie by dojrzały, to zawsze towarzyszy temu ogromna adrenalina. Tym bardziej, że tańczy się na żywo, ze świadomością, że oglądają nas miliony widzów. Wtedy na scenie mogą dziać się różne rzeczy, a kroki łatwo się mylą. Niemniej, gdy byłam uczestniczką, w ogóle nie kusiło mnie, by usiąść za stołem jurorski, bo – tak jak wspominałam – zawsze wolałam działać, niż tylko się przyglądać, ale niespodziewanie pojawiła się okazja, żeby zobaczyć, jak to jest po drugiej stronie. Chętnie się przekonam!

Gwiazdozbiór Jaruzelskiej - Ewa Kasprzyk

- Czuła pani tremę przed tą nową rolą?

- Ogromną, bo myślę, że potrzeba tu dużej dozy subtelności. Sama dobrze pamiętam, jak niektóre uwagi jurorów dotykały mnie, mimo że przecież wiedziałam, że to wszystko jest pewną zabawą, umową i grą. Tak było ze słowami Andrzeja Grabowskiego, który powiedział po którymś moim występie, że tańczę jak lokomotywa (śmiech). Musiał mnie później publicznie przeprosić i dodał, że mogę go za ten komentarz spoliczkować, i tak się stało. Oboje więc zrobiliśmy wtedy małe show (śmiech). Gdybym więc mogła cokolwiek doradzić uczestnikom, żeby nie traktować wszystko bardzo serio i nie brać wszystkiego do siebie. To w końcu program na żywo, różne rzeczy mówi się czasami w emocjach, czasami z kolei pewne rzeczy próbuje się nieco podkręcić… To jest po prostu show, takie są zasady.

- Jest pani jedyną osobą w jury, która wie, jak wygląda perspektywa uczestnika. To doświadczenie przekłada się na ocenianie uczestników?

- Na pewno, ale myślę, że to, jaka będę jurorką, okaże się po prostu w trakcie programu. Mam wrażenie, że klucz tkwi tutaj przede wszystkim w tak zwanej szybkiej ripoście. Lubimy kiedy coś się dziej, kiedy ktoś coś dosadnie powie, kiedy budzi w nas śmiech, czy nawet łzy. Na tym polega mafia tego programu, że wszystko dzieje się tu i teraz. Jestem osobą emocjonalną i dość prostolinijną w wyrażaniu swoich odczuć, bezpośrednią, więc myślę, że zamiast uciekać się do jakichś wyszukanych formułek względem naszych uczestników, będę po prostu oceniać szczerze i mówić to, co czuję.

- W jury zasiada pani obok Iwony Pavlovic. Dla widzów takie spotkanie dwóch niezwykle silnych kobiecych osobowości, to prawdziwa gratka. Niektórzy już przewidują, że na tej linii będzie iskrzyć!

- Tego się chyba nie uniknie (śmiech)! Wiadomo, jak to jest, gdy spotykają się kobiety – jednego dnia jedna ma lepsze piórka, drugiego inna. Każda te drugiej się jakoś przypatruje. Prywatnie bardzo prywatnie lubię Iwonkę i niezwykle szanuję to, co robi, więc myślę, że nawet jeśli coś się będzie działo na wizji, to pozostanie w czysto zawodowym aspekcie tego show. Iwona ma tak duże doświadczenie w ocenach tańca i taką fachowość, że będziemy się tutaj raczej uzupełniać, na zasadzie bieli i czerni. Na pewno nie będzie szarości!

"Taniec z Gwiazdami". Obcokrajowcy w tanecznym show. Pamiętasz zagraniczne gwiazdy, które brylowały na parkiecie?

- Na co będzie pani zwracać największą uwagę przy ocenianiu uczestników?

- Na wszystko! Na osobowość, na wykonanie... Nie znam się oczywiście na technice tak, jak reszta jurorów, ale pamiętajmy, że sama przechodziłam przez wszystkie tańce, które się tutaj prezentuje. To co jednak mi wydaje się na parkiecie najważniejsze, to dusza i emocje, które człowiek wyraża. Podobnie jest z aktorstwem, bo nie zawsze muszę być perfekcyjna technicznie, żeby wyrazić osobowość danej roli. Stawiam więc tutaj przede wszystkim na wyraz artystyczny, który ma przede wszystkim nieść jakieś przeżycia. Zresztą o tym wszystkim chyba właśnie chodzi – to, co zobaczymy na parkiecie, ma nam dostarczyć przede wszystkim dobrej jakości rozrywki. I to właśnie będę oceniać.

- Czy jest wśród uczestników tej edycji ktoś, kogo jest pani szczególnie ciekawa na parkiecie?

- Dagmara. Uważam, że jest interesującą osobą, poza tym rozbawiło mnie, że określiła mnie mianem „bella di mafia” (śmiech), ale tak na prawdę jestem ciekawa wszystkich naszych uczestników. Jestem ciekawa choćby, jak tańczy Małgosia Ostrowska-Królikowska, ponieważ też się znamy, a do tego jest mniej więcej w wieku, w którym ja tańczyłam w tym programie. Ciekawi mnie, jak sobie poradzi Filip Chajzer, Roxie Węgiel... Czekam na wszystkie występy.

- Dopiero czas pokaże, jaką będzie pani jurorką, ale z pewnością nie zabraknie w programie humoru. Ten ogromny dystans do siebie i świata od lat jest pani znakiem rozpoznawczym. Czy tego da się nauczyć?

- Trzeba się urodzić Ewą Kasprzyk (śmiech). Może jest w tym trochę genów, bo moja mam też miała dość sarkastyczny humor i – jak to się mówi - cięty język, ale też dystansowanie się do tego, co się dzieje, to mój sposób na radzenie sobie z sytuacjami, na które nie ma się wpływu. To jest mój stosunek do świata. Jeśli już staram się coś zmienić, to bardziej skupiam się na zmianie siebie, niż innych, bo niektórych po prostu się nie da. To jest jak zakorkowanym centrum miasta – jeśli widzę, że nie da się przejechać, to szukam jakiejś drogi naokoło (śmiech). Dobrze jest czasem nabrać dystansu, spojrzeć na pewne rzeczy z trochę innej strony. Szukam innych rozwiązań, niż walenie głową w mur. Ale też absolutnie nie uważam, każdy musi taką filozofię wyznawać, nie każdy musi lubić mnie czy mój rodzaj humoru, bo - na szczęście - każdy z nas jest inny.

Emisja w TV:

"Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami", ndz., godz. 20.00 w Polsacie

Sonda
Doceniasz poczucie humoru Ewy Kasprzyk?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki