Haruje za 300 tys. miesięcznie

2009-10-03 7:30

Artur, uważaj na siebie - wołają Polki! Bo drżą o zdrowie swojego ulubieńca! Uwielbiany przez miliony aktor Artur Żmijewski (43 l.) w ogóle się nie oszczędza. Pracuje na okrągło, 7 dni w tygodniu. Wszystko po to, aby zarobić 300 tys. zł miesięcznie.

Życie aktora zaczęło przypominać koszmar. Wykańczające plany zdjęciowe, noclegi w hotelach, dosypianie na planie w przyczepie campingowej, tysiące kilometrów spędzonych na dojazdach... Mało kto wytrzymałby taki kierat. Niestety, aktor przypłaca to coraz gorszym samopoczuciem. Na planie "Ojca Mateusza" każdą wolną chwilę spędza w przyczepie campingowej. Prawie nikt nie ma do niego dostępu.

- Artur podobno co tydzień zmienia numer telefonu komórkowego. Ma go tylko jego menedżerka i dwie asystentki. Jak potrzebny jest na planie, wszyscy musimy czekać, aż którejś z nich uda się skontaktować z aktorem i zaprosić go do pracy - opowiadają ludzie z obsługi technicznej.

Artysta nie pokazuje się na imprezach integracyjnych, nie ma czasu na spotkania z przyjaciółmi. Nawet jeśli jakimś cudem gdzieś się zjawi, głównie milczy...

Żmijewski ożywia się tylko wtedy, gdy zapala się lampka kamery. Bo to profesjonalista, jakich mało. Zdarza się jednak, że odmawia udziału w scenie, która mu się nie podoba. - Wtedy jest raczej pewne, że postawi na swoim. Nikt nie pozwoli sobie na marnowanie jego cennego czasu - mówi nasz informator.

A o tym, że każda godzina pracy Ojca Mateusza jest niezwykle cenna, niech świadczy fakt, iż za jeden dzień zdjęciowy płaci się odtwórcy tej roli 8 tys. zł. Roboty jest dużo, a takich dni w miesiącu może być... zaledwie ponad 20.

Podobnie jest na planie serialu "Na dobre i na złe", który przyniósł mu ogromną popularność dzięki roli doktora Burskiego.

Żmijewski występuje także na deskach warszawskiego Teatru Narodowego. Jednak ostatnio grywa zaledwie po kilka spektakli miesięcznie. Ostatnio właściwie tylko w sztuce "Wiele hałasu o nic". Wszyscy wiedzą, że teatry płacą mizerne grosze, ale Artur gra tam dla prestiżu. Może za niewiele ponad 5 tys. zł miesięcznie.

We wrześniu wielki aktor podjął się kolejnego zadania. Zagra jedną z głównych ról w kręconym właśnie filmie "Mała matura 1947". Po ustaleniu dziennej stawki w wysokości 8 tys. zł już gości na planie w Krakowie.

Skutek - zmęczenie artysty i ekip filmowych. Ostatnio coraz częściej bywa tak, że niektóre z nich muszą czekać na Żmijewskiego na planie nawet po kilkanaście godzin. Bo zapracowanemu aktorowi przedłużają się od czasu do czasu zdjęcia w innych produkcjach.

Wiadomo, że kwota 300 tys. zł, jaką Żmijewski potrafi zarobić miesięcznie, robi wrażenie. Ale czy warto aż tak się zaharowywać i mieć coraz mniej czasu dla rodziny - żony i trojga dzieci?

Przykładowy tydzień pracy

PONIEDZIAŁEK
- cały dzień "Ojciec Mateusz" w Sandomierzu

WTOREK
- cały dzień "Ojciec Mateusz" w Sandomierzu

ŚRODA
- cały dzień "Ojciec Mateusz" w Sandomierzu

CZWARTEK
- przedpołudnie "Ojciec Mateusz" w Sandomierzu
-po południu "Na dobre i na złe" - Sękocin pod Warszawą

PIĄTEK
- przed południem "Na dobre i na złe" Sękocin pod Warszawą
- po południu film "Mała matura 1947" w Krakowie

SOBOTA
- do południa film "Mała matura 1947" w Krakowie
- wieczorem "Ojciec Mateusz" w Sandomierzu

NIEDZIELA
- do południa "Na dobre i na złe" pod Warszawą
- wieczorem Teatr Narodowy "Wiele hałasu o nic" w Warszawie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki